Dzień Czterdziesty
Odwrót
No dobra, koniec kilku dniowej przerwy, powoli wracamy do sytuacji na froncie. Podsumowując kilka ostatnich dni sytuacja jest dynamiczna. Chyba najważniejsze wydarzenie to wycofanie się (sic!) putinowców z pólnocnej Ukrainy. Jest to faktycznie wg mnie ważny moment tej wojny. Opinie o tym co się tak naprawdę wydarzyło są jak zawsze różne. Wersje hura optymistów wówiła że putinowcy spierniczali w podskokach, w wielkim nieładzie, ścigani deszczem ukraińskich Javelinów i Stugn, ponosząc ciężkie straty, zostawiając cały sprzęt i tysiące zabitych. Jednym słowem pogrom, śmierć i zniszczenie, totalna katastrofa i zagłada, wielkie zwycięstwo Ukrainy. Z drugiej strony spektrum była narracja o w pełni kontrolowanym, dobrze wykonanym manewrze wycofania się, z minimalnymi stratami. Wojsko po wycofaniu natychmiast wchodzi do walk na kluczowych frontach na wschodzie i południu. Jak jest naprawdę nie mam pojęcia, ale chyba jednak prawda leży gdzieś po środku. Samo to że się wycofali i odpuścili ten kierunek to jest wielka porażka Putina. Nawet przyjmując wersję że co prawda plan maximum się nie udał więc idą po bardziej realny plan korytarza Krym - Donbas, to wg mnie jest wielka porażka i świadczy o 2 możliwych przyczynach. Otóż nawet gdyby tak było że teraz już rezygnujemy z Kijowa i koncentrujemy się na południu to utrzymywanie wojsk w okolicach Kijowa byłoby korzystne. Wiazałoby jakieś całkiem spore siły Ukraińskie, nie pozwalało ich przenieść na inne kierunki, powodowałoby stosunkowo małym kosztem (zakładajać działania stacjonarane, na pozyjcach obronnych, nękające tylko Ukraińców) zblokowanie dużej ilości zasobów, odciagało zasoby i uwagę on innych frontów. Ale tego nie zrobiono. Widzę dwie możliwe przyczyny, być może łacznie. Po pierwsze utrzymanie się tych sił na pólnocy było już niemożliwe bez wilekich strat. Czyli też ostatnie ofensywne działania Ukrainy na tym froncie szły w dobrą stronę, choć powoli, i faktycznie groziły okrążeniem i zniszczeniem tych wojsk. Drugą przyczyną może być to że faktycznie sytuacja na innych frontach jest tak ciężka że pilnie potrzebne było wzmocnienie wojsk, a z jakichś powodów nie da się użyć innych sił. Widocznie moblilizacja nie idzie zgodnie z planem. A gotowych do użycia wojsk nie ma w tej Rosji aż tak dużo. Patrząc na zdjęcia strat i sprzętu coraz więcej widać starych modeli (np przestarzałe przeciwlotnicze Sziłki w miejsce nowszych Tungusek). Im bardziej się mobilliują tym pewnie bardziej złomem okazuje się sprzęt w rezerwach. Coraz większe też jest nawet zwykłe użycie eksploatacyjne. Czołg to nie samochód że wymaga serwisu co 20 tkm, tutaj pewnie czas do serwisu to kilkaset kilometrów. Wojna miała trwać kilka dni, trwa już 40, nikt nie planował potrzeb częsci zamiennych czy mocy przerobowych warsztatów. Bardzo znamienne są widoki z terenów odzyskanych przez Ukrainę. Ogromne ilości sprzętu, część zniszczona (trochę jeszcze z czasów walk o te tereny, ale też sporo z ataków na wycofujące się wojska), ale jednak wiekszość po prostu porzucona, często z drobnymi uszkodzeniami. Np czołgi z zerwanymi gąsienicami. Do tego są informacje o znajdowanych zapasach paliw, żywności, amunicji. Dlaczego nie zostały ewakuowane? No chyba jednak ktoś tutaj ... uciekał w podskokach. Ale może było inaczej. Są zdjęcia zniszczonej rosyjkiej ciężarówki. Spalony wrak. Jaki cenny sprzęt wojskowy był nią ewakuowany? Amunicja? Paliwa? Ranni? Zwłoki poległych? Może broń? Nie... była pełna trofiejnych .... pralek. Trzeba mieć w życiu priorytety.
Oczywiście największe newsy to ostatnie znaleziska. Stosy trupów, w Buczy, Irpieniu. Dodajmy że obu stron. Jedyna różnica to to że ruskie to trupy dzielnych sołdatów, których nikomu nie chciało się nawet zebrać. Pewnie łatwiej rodzinie sprzedać newsa że syn/mąż/chłopak/ojciec zaginął niż zginął. "Szacunek" dla Armii. jak na kraj w którym jedynia ta Armia stanowi o jego sile, naprawdę porażający. I jaki kontrast w stosunku do Ukrainy, gdzie każdy żołnierz to bohater. Pogrzeby skromne, ale tylko dlatego że kraj biedny i jeszcse trwa wojna. Ale szacunek ogromny. Polegli w Rosji chowani po cichu, potajemnie, wstydliwie, tak żeby jak najmniej ludzi się o tym dowiedziało. Najlepiej jakby nikt się nie dowiedział, no ale tak się czasem nie da, zwłaszcza wobec oficerów. Więc jakaś mała wzmianka pojawia się w prasie lokalnej, w dniu pogrzebu, żeby przypadkiem za dużo ludzi nie przyszło. No aż się chce umierać za taki kraj...
Druga. o wiele ważniejsza katgoria ofiar to Ukraińscy cywile. Nie wiem jak wy, ale ja osobiście nawet nie jestem w jakimś szoku. Raczej się spodziewałem tego. Podobnie było w Syrii. Zresztą, jaki mamy miesiąc? Kwiecień? Jakaś rocznica Katyńska? Jak widać w Rosji wiosna to zawsze dobry czas na strzelanie w potylicę. Niewiele się zmieniło. No, może tylko teraz krępują ofiary trytytkami zamiast drutów. No i nawet się już nie silą na strzelanie z niemieckego Parabellum dla zmylenia świata. Nawet cel ten sam. Zniszczyć substancję narodową w celu łatwiejszego opanowania terenu. Ten sam cel, to i te same środki. Likwidacja elity, odrębności narodowej, deukrainizacja Ukrainy. W zasadzie metoda znana od tysiąca lat, bardzo popularna u duchowego poprzednika Rosjan, Chingis Chana. Im gorsza reputacja najeżdżcy tym łatwiejszy podbój. Zastraszenie, zmuszenie ludności do ucieczki, załamanie morale, miliony uchodźców, bez ludzi łatwiej przejać ziemię. Zostaną tylko ci lojalni, którzy zagłosują jak trzeba w referendum. Wieki mongolskiego bata zostawiły im tę mentalność do dziś... Co się musi dziać w Donbasie, Ługańsku? Wolę nawet nie myśleć. Dziś bez happy endu.
Dodaj komentarz