Dzień Dwieście Trzydziesty Ósmy
Wojna Dronów
Drony były ważne od samego początku tej wojny. Zresztą nic nowego, znane i wykorzystywane od lat. Jednak nigdy jeszcze nie brały udziału w tak wielkiej wojnie i na taką skalę. Pewnie najważniejsze są obecnie masowe ataki na ukraińską infrastrukturę i miasta. Środki są różne, drony, rakiety. Cel - w sumie ciężko powiedzieć. Być może putlerowcy sobie zdali sprawę że już przegrali tę wojnę i chcą tylko zostawić po sobie zgliszcza i ruiny, skoro i tak ich tu nie będzie. Być może mają jeszcze nadzieję że zmuszą w końcu Ukrainców do kapitulacji. Na razie efekt odwrotny od zamierzonego. Ale idzie zima, kampania trwa. Ataki są prowadzone nie tylko dronami, również pociskami manewrującymi czy balistycznymi. Tyle że wygląda na to że rakiet za dużo już putlerowcom nie zostało, więc sporo ataków dronami. Jako że tak zaawansowany produkt techniiki jak w sumie relatywnie prosty dron przerasta zdolności Rassiji drony dostarczył.... nie, skądże, nie Iran. Przecież powiedzieli że to nie oni, prawda? Nie wierzycie im? Ciekawe co o kłamaniu mówi Koran... No chyba by do nie złamali? Prawda...? Co do tych "nie"-irańskich dronów to w są proste, tanie, powolne, głośne, średnio celne, relatywnie łatwe do zestrzelenia - jak się ma coś, cokolwiek przeciwlotniczego. Więc w czym problem? Głównie w tym że ich "wcale nie ajatollachy" wysłały od ch... i jeszcze trochę. Nawet dziś ktoś podał liczbę ponad 1700 sztuk. Ogromna liczba. Łatwo zestrzelić ale trzeba mieć czym. Potrzebne są do tego tysiące rakiet, bardzo drogich, ćzęsto setki razych droższych od samego badziewiastego drona. Duży problem. Ponoć mimo to zestrzeliwuje się ich nawet ponad 70%. Ale jak długo jeszcze? Na ile starczy rakiet? Kogo będzie na to stać? Duży problem dla Ukrainy i świata. Udało im się jakieś zestrzelić jakieś nawet z Kałacha, ale to jednak raczej fuks niż metoda. A jeszcze wciąż są rakiety. To znaczy w sumie ich już prawie nie ma. Ale znów będą. Od... "nie-Iranu". Tak.. wielka Rassija musi kupować pociski rakietowe od Ira... znaczy nie-Iranu. Znów rakiety będą przestarzałe, gorsze niż to co ruscy sami mieli. Ale znów będzie och dużo. Kolejny problem. Natomiast bardzo ciekawe jest co też takiego nie-Iran za te drony i rakiety dostał. Bardzo chętnie i w bardzo dużej liczbie je dostarczyli. Nie za darmo. No i teraz pytanie za co tak naprawdę. Raczej nie za ropę czy gaz. Tego nie-Iran ma dość. $$$ ? Też chyba nie do końca. Ani Rassija by mogła nie chieć się pozbywać dewiz, ani drugiej stronie nie koniecznie zależy na tym. Czyżby atom? W jakiejś postaci? Niekoniecznie od razu broń, może jakieś technologie, może uran, może jakaś pomoc naukowa, R&D poza zasięgiem wstętnych łapsk Izraela...? Chyba nie bez powodu Izrael dość alergicznie zareagował na tę "nie-Irańską" bratnią pomoc. Do tej pory raczej neutralny w konflikcie teraz powoli zmienia retorykę. Nie sądzę że ze względów moralnych. Może trochę liczą na dostęp do irańskich technologii przechwyconych po użytych środkach. Już jest kilka zdobytych dronów, dogłebnie analizowanych przez wywiady całego świata. Broń irańska to też ateakcyjna waluta dla MOSADu. Ale pewnie większość już mają. Natomiast to co naprawdę "nie - Iran" za tę bratnią pomoc dostał to już może ich jednak wybitnie zdenerwować. Zresztą nie tylko ich. Kolejny genialny ruch wielkiego stratega, zadrzeć z Izraelem. Czy to się może dobrze skończyć?
Na innym poziomie ostatnio pojawiło się kilka fajnych filmików pokazujących "walki" dronów. Spotykają się dwa drony i zaczynają na siebie polować. Atakują siebie fizycznie, albo wciągają w pułapki gdzie przeciwnika zestrzeliwują zestawy przeciwlotnicze. Wszystko się nagrywa. Widowiskowe. Bardzo to przypomina ewolucję lotnictwa w czasie I WŚ. Najpierw latały sobie po prostu samoloty bez uzbrojenia, tylko obserwacyjne. Naprowadzały artylerię wyszukiwały cele. Dokładnie jak większość dronów teraz. Początkowo wrodzy piloci spotykając się w powietrzu się pozdrawiali z uśmiechem. Ot, pionierzy. Szybko jednak sielanka się skończyła. Kolesie zaczęli zabierać ze sobą pistolety i karabiny i strzelać, albo zrzucać granaty. Wkrótce zaczęto uzbrajać same samoloty w broń maszynową i tworzyć bomby. Z czasem się rozwinęły samoloty do róznych zadań, myśliwskie do polowania na inne samoloty, bombowe, obserwacyjne. Zacęto tworzyć nowy sprzęt ale i nowe umiejętności, jak walka powietrzna. Pewnie to samo czeka drony, chyba są już nawet próby tworzenia dronów "myśliwskich". Na Ukrainie mocno wzrosło wykorzystanie tanich , uzbrojonych improwizowanych dronów, niszczą mnóstwo sprzętu (i ludzi), są w miarę tanie i skuteczne. Ich zestrzeliwanue jest dość trudne , są małe, trudno wykryć, namierzyć, a nawet jeśli to zestrzelenie rakietą kosztuje wiele więcej niż sam dron. Myślę że niedługo zacznie się produkcja właśnie takich już specjalistycznych myśliwskich dronów. Ciekawy trend. Przy okazji oczekiwany czas życia pilota wynosił wtedy na froncie kilka tygodni. Dokładnie tyle ile teraz dona. Hostoria kołem się toczy...
Straty, Straty, Straty
Wczoraj Su 34 walnęło w Rassiji w jakiś blok mieszkalny, efektowne BUUUM, skasowany bardzo cenny samolot, kilkanaście ofiar na ziemii. Wypadek, zdaża się. Aczkolwiek warto zauważyć że zdarza się to coraz częściej, ostatnio rozbił się MIG 31 na Krymie. ktoś ostatnio przeanalizował straty lotnictwa z Oryxa, wyszło że na dzień dzisiejszy ponad 20% straconych samolotów putlerowcy utracili w wypadkach. Już coś tam kiedyś pisałem, trend raczej będzie wzrostowy. Zmęczenie ludzi, zmęczenie sprzętu.
Jednak sytuacja w awiacji nie jest jeszcze jakaś tragiczna (niestety). Dla podstawowych typów straty sięgają 10-20% stanu posiadania. Czyli są bardzo ciężkie, ale w tym tempie to zajmie pinad 5 lat żeby się wykrwawiło do końca. Nawiasem mówiąc to podawane liczby zestrzeleń przez Ukrainę to wciąż czysta fantazja. Mimo wszystko każdy zestrzelony samolot to duży sukces i ciężka strata, kosztowna, trudna do odnowienia. Plus sankcje. Jeśli ginie pilot to jeszcze gorzej, bo wyszkolenie takiego to też lata. Lata latania. Nawet przy tym poiomie strat są już chyba zmuszeni do sięgania po starsze modele samolotów, jak MIG 29.
Ale samoloty samoltami. Podobne do lotnictwa straty są w artylerii. Tutaj różnica jest taka że jest dużo sprzętu w jednostkach liniowych, i te ponoszą też ciężkie straty. Ale kilka razy więcej jest w rezerwach. Często 3-5x więcej niż w lini. Więc straty w jednostkach bojowych mogą być sobie na poziomie 20%, ale jak się doliczy co mają w rezrwie to wychodzi, przynajmniej na papierze, 3-5%. Oczywiście stan tych rezerw jest różny, cześćej zły niż dobry. Ale nawet jak z sztuk będą sklecać jedną to wciąż jeszcze sporo tego złomu pozostało.
Natomiast wczoraj Oryx zaszalał, dodał backlog start z całego roku, w dużym bloku i prawie 300 sztuk sprzętu straconego doszło w 1 dzień. No i się okazuje że w kategorii sprzętu z 1 lini (czołgi, BWPy itp) straty putlerowców są gigantyczne. Na dzień dzisiejszy stracili już zdaje się 40-50% wszystkich czołgów jakie mieli w lini. Praktycznie to jest zniszczenie w dużej mierze ich wojsk pancernych. Oczywiście, i tu są rezerwy, ale już głównie starego, mało nowoczesnego sprzętu. Też w mocno średnim stanie, i jednak taki czołg jest dość skomplikowany, jeden brakujący element i nie działą. Dość znamienne jest że właśnie mają remontować i przywrócic do służby 800 całkowicie przestarzałych T 62. Mieli ponoć całe tysiące nowszych maszyn w rezerwie, T-72, T-80. Gdzie one są że trzeba sięgać po T-62? Niezły armagedon się musiał wydarzyć. Zreszą, co tu mówić, stracone >1400 czołgów (i to tylko te udokumentowane foto) to więcej niż ma.... cała Europa Zachodnia. Razem. Wszystkie kraje. Skala wręcz niewyobrażalna. Zaprawdę , przejebane jak w ruskim czołgu. Kto stworzył to motto wiedział o czym mówił. Czego jak czego ale tego że ruskim może zbraknąć czołgów to chyba się największym optymistom nie śniło.
Dodaj komentarz