Dzień Pięćset Dwudziesty Ósmy
Morze Czarne w ogniu
Ofnesywa lądowa nadal się ślimaczy, efekty marne, straty po obu stronach ciężkie choć niby po tej drugiej jeszcze większe. Co z tego jak nadal mogą się nimi nie przejmować do woli? Chociaż... zdaje się była jakaś akcja palena komisji poborowych, to nie jednej, nie dwóch, ni kilku a ta bardziej kilkudziesięciu. Jak na największe (terytorialnie) państwo świata to wciąż niewiele, ale jak na ichni sukces to wyraźny sygnał że naród jednak powoli (bardzo powoli) wojenką się męczy. Kilka nalotów dronów ma Moskwę też szkód dużych nie uczyniło ale też ludzie zaczynają zadawać niewygodne dla władzy pytania. Nie no, nie że stop war czy coś, aż tak dobrze to nie. Ale dlaczego ktoś Moskwę atakuje skoro wygrywamy...? Coś troche jakby podejrzane. Może jednak nie idzie nam tak wspaniale? Pytania są, choć na razie nikt się jeszcze nie domaga jednak odpowiedzi na nie.
Za to sytuacja na morzu zrobiła się ciekawa. Putler wypowiedział umowę zbożową, zapowedział prawo do ataku na statki płynące do ukraińskich portów. Ukraińcy odpoiwedzieli że zrobią to samo (oczywiście wobec portów strony przeciwnej). Putler mało się porannym czajem przy zawtraku nie udławił ze śmiechu na takie ultimateum. Przecież Ukraina nawet floty nie ma... Z drugiej strony to kilka statków pod banderami dziwnych krajów typu Izrael blokadę sobie olało. No bo w sumie co mogą im zrobić Putlerowcy? Zatopią jakiś Izraelski, Turecki czy, haha, amerykański statek? Tia... jasne. Ukraińskich i tak nie ma. Zresztą. nawet jakby chcieli to też łatwo nie będzie. W poblliże kilkudziesięciu km (czu też raczej mil morskich) od brzegu nie podpłyną, bo skończą jak Moskwa z Naptunem w dupie. Samoloty na morzem też w tej odległości są raczej łatwym celem. Może jakiś okręt podwodny, ale też spore ryzyko, a w sumie jakie tu zdolności obronne ma Ukraina ciężko powiedzieć. Zresztą otwarcie atakować bez ostrzeżernia raczej się nie odważą. W zasadzie jedyna opcja to zaminowanie szlaków. I to też chyba bezpiecznie mogą tylko okrętami podwodnymi zrobić. Wtedy jak ktoś na minę wpadnie to mogą powiedzieć że przecież ostrzegali, a w sumie to mina Ukrainska była na pewno. No ale właśnie, miny są o tyle słabe że też mogą sobie gdzieś w sztormach pourywać, po całym akwenie dryfować, przypadkowe statki zatapiać, także ich własne, znając ich szczęście. Też słaba opcja. No, ale przynajmniej Ukraina nic nam nie zrobi. A tu nagle zonk. Najpierw desantowiec klasy Ropucha - bach, uszkodzony. Spory fun jak putlerowcy szybko ogłosili odparcie ataku dronów a po godzinie wyszły zdjęcia tonącego okrętu. Budują sobie wiarygodność że hej. Okręt uszkodzony poważnie. Duża szansa że w zasadzie skasowany. Stary już był, jak uszkodzenia są poważne (a tal to wygląda) to raczej nie opłaca się go remonotwać. W dodatku nie bardzo pewnie mają części zamienne już do tego. Ponoć te 2 uszkodzone w zeszłym roku w Berdiańsku tej samej klasy wciąż nie zostały wyremonotwane przrez brak części. No chyba że sobie któryś skanibalzują na częsci dla innnych , wtedy może tak. Realnie rzecz biorąc strata mała choć okręt był użyteczny do zaopatrywania Krymu, więc jakaś korzyść jest. Jednak o wiele większa korzyść to to że atak znów zupełnie zaskoczył flotę czarnomorską. Trzeba przyznać że nie nie tylko ich a cały świat, bo ataky droba w tej odległości od brzegu Ukrainy, praktycznie na drugim brzegu morza, zdaje się jakieś 500 mil - no nikt się nie spodziewał takiej akcji. No to w zasadzie znaczy że teraz ruskie okręty nie są bezpieczne nigdzie na całym akwenie. A wieczny stan alarmowy - no to już będzie sporo kosztowało czasu i pieniędzy, pracy, planowania i innych zasobów.
Ale to nie koniec bo zaraz oberwał tankowiec SIG. Często widywany jak łamał embargo na dostawy paliw do Syrii. Też uszkodzony, też ta średnio pewnie. ale sygnał bardzo czytelny. Oczywiście, flota kremlowska sobie się tym sygnałem nie przejmie. Ale ogłoszenie ruskich portów strefą wojny raczej mocno odbije się choćby na możliwości ubezpieczenia statków tam pływających. A bez AC/OC daleko nikt nie popłynie. Za duże ryzyko. Jasne, tak samo jak putlerowcy tak i ukraińcy raczej statków państw trzecih nie zatopią, po co sobie bnowcyh wrogów robić. Ale ryzyko rośnie, chęć pływania spada, ubezpieczenie może i będzie możliwe ale tanio nie będzie. Może być równie wielki problem blokady dla obu stron. No nie tego się w Moskwie spodziewali, blokować to mieli oni a nie ich, bez konsekwencji, bezpiecznie. A tu zonk, kolejny "genialny" ruch wielkiego stratega. Pewnie będzie teraz kilka wściekłych ataków rakietowych w odwecie. w sumie już są. Ale to też świadczy że zabolało.
Make my day
Dziś dla odmiany nic śmiesznego a raczej optymistycznego. Świetny materiał FT na temat ukraińskiej branży high tech i startupów i ich rozwoju w czasie wojny. No całkiek fajnie to wygląda mimo wojny. Super szybko rozwijają technologie mające pomóc w wygraniu wojny, naprawdę topowe, a przy okazji zostają światowymi liderami w tym, w dodtaku wszystko co robią jest już od razu combat tested. Ogromna kreatywność - w sumie nic dziwnego, od zawsze wojna przyspieszała pewne technologie (see Openheimer). Robią to w naprawdę ciężkich warunkach, ale też z wielką wolą pomocy krajowi, wygrania tej wojny i z myśleniem że zostaną po jej zakończeniu liderami np w produkcji super tanich i masowych dronów bojowych. W sumie już chyba są.... I z myśleniem już teraz że kraj bedą oni, high tech, odbudowywać. Oni są przyszłością Ukrainy. I można by to uznać za mrzonki, tyle że jedank to działa. A najciekawsza była dla mnie kwota inwestycji funduszy venture capital. No jasne, w 2022 wojna, spadek był ogromny. Ale wciąż w 2022 dostali więcej kasy niż dostawali w 2017. Mimo wojny, gdzie z początku każdy spisał kraj na straty. Taka iskierka nadziei na przyszłość.
Dodaj komentarz