Dzień Pięcset SIedemdziesiąty Czwarty
Nowe fronty po horyzonty
Rozlewa się nam wojenka ostatnio na nowe fronty. Ostatnie kilka dni - front walki o niby ukraińskie zboże. W naszej przestrzeni medialanej lamenta nad niewdzięcznymi ukrami. Nawet z naj bardziej proukr kanałów się ulewa jacy to z noch roszczeniowi podelcy. My im pomoc, tanki, rosomaki, ba, nawet migi o przyjęciu milionów uchodźców nie wpsominając. A te zdrajce nam w plecy pszenicę. Co to wykończy polskich rolników. A wogóle to nie ukraińcy tylko ci wredni oligarchowie. Przecież ta cała pszenica to ich. I jeszcze w zmowie z niemiaszkami to, no to już skandal nad skandale. Protesta, noty, wzywanie dyplomatów, apele, sankcje, kontrsankcje, kontrsankcje do kontrsankcji, co gorętsze łby już chcą Rzeszów zamykać, no wojenka handlowa na całego. No temat trudny, ale mam wrażenie że nikt do końca nie che zrozumieć natury problemu. Każdy tylko złą wolę drugiej strony widzi.
Zacznijmy może od przeglądu faktów. Po pierwsze - jest wojna. Haha.. jakby ktoś nie wiedział. Ukraina - chyba już oficjalnie najbiedniesze państwo Europy. $$$ potrzebuje jak nigdy, walcząc z jednym z mimo wszystko najpotężniejszych państw świata. Każdy grosz się liczy, a jeszcze bardziej każdy cent czy eurocent. Pomoc zagraniczna wszystkiego nie załatwi zawsze będzie za mało. Niestety tak się składa że głównym żródłem $$$ dla Ukrainy jest ekport rolny. Potężna gałąź gospodarki i zwłaszcza eksportu. Za bardzo nie mają sprzedawać nic innego, kiedyś było trochę stali itp, ale Azowstal - sami rozumiecie.. Eksport żywności to dla Ukrainy żyć albo zginąć, więc robią wszystko żeby go rozwijać. Kiedyś świetnie im szedł eksport do różnych biedniejszych krajów, Afryka, Azja. Przy blokadzie morskiej ciężko. Szukają nowych rynków, gdzie można też ominąć blokadę. Sorry, to nie tylko biznes oligarchii ale całego państwa jeśli 60% dochodów dewizowych to żywność i stal. Ze stalą chyba teraz ciężko, zostaje im tylko żywność. No i tak się pechowo składa że się to na kurs zderzeniowy z naszymi "farmerami" skierowało. W normalnych czasach pewnie by się odbyły rozmowy w gabinetach , negocjajce, jakiś kompromis byłby możliwy. No ale nie, gówno trafiło w wentylator tuż przed naszymi wyborami. Więc nasz dzielny rząd musi pokazać POLAKOM jak do ostatniej kropli kriw broni ich interesów. Nie ugnie się pod dyktatem Brukseli a w sumie to Berllina, przecież wiadomo kto nas chciał udupić i kto rządzi w tej całej EU. Zwałszcza że notowania u naszych chłopów ostatnio jakby już nie były najwyższe, Agrounia wbiła kosę w plecy. No to pokażemu Urbi et Orbi że to my jesteśmy ta władza co nie da naszego biednego chłopa w traktorze za milion pln skrzywdzić. Ukraińcy też tak trochę podejrzanie słabo sytuację wyczuli. Nie wierzę że nie rozumieli co rozpętają w takim okresie. Naprawdę przetrzymali by ten miesiąc czy dwa i by się załatwiło. Może jestem nadzwyczaj podejrzliwym człowiekiem ale nie dałbym sobie uciąć paznokci że nie jest to jakaś większa ustawka ichniego rządu z naszym. Wy rozkręcacie aferę, my pokazujemy że tylko Prawy i Sprawiedliwy rząd naszych chlopów, a w domyśle POLAKÓW obroni przed wyzyskiem, wygywamy te %, wygramy wybory to wam się za przysługę chojnie odwdzięczymy. Po wyborach. Niemożliwe...?
Wracając do sytuacji na głównym froncie postępy terytorialne ostatnio są wciąż minimalne. Odbija się tę wioskę czy tamtą, za chwilę traci, znów odbija i tak kilka razy zanim osoatecznie coś jest zdobyte. Nazwy szumne w rzeczywistośći kpuy gruzów po kilkudziesięcu chałupach. No, ale wciąż Ukraina ma inicjatywę, tak trochę tylko, ale zawsze. Ciekawsze niż zdobycze terutorialne jest jednak co innego. W tych ciężkich bojach, i pomosząc jednak znaczące straty ale wydaje się że wojska ukraińskie masakrują armię rosyjską. Ostatnio udało im się pod Kliszczywką rozbić cała brygadę zmotoryzowaną (72) plus 2 brygady specnazu. Na południu też putlerowcy ostatnie dywizje powietrzondesantowe pod Verbove rzucili, na razie jeszcze trzymają linię, ale jak się skończą to co dalej? A straty ponoszą ogromne. Giną masowo wysocy oficerowie tych jednostek, całe sztaby. Putler co prawda długą wojnę egzystencjalną planuje ale czy na pewno ich na nią stać? Z fragmentów informacji, mniej i bardziej wiarygodnych danych obraz wyłania się dość ciekawy.
Po pierwsze ludzie. Ponoć federacja zła jest w stanie lepiej lub gorzej (głównie gorzej) miesięcznie przerobić 10-15 tysięcy mobików. Wcielić, przeszkolić, dać kałacha, jakoś tam ubrać i byle jak nakarmić. To znaczy że tylu a w sumie jeszcze więcej miesięcznie ukraińcy by musieli eliminować. Zabijać, ranić, brać do niewoli, skłaniać do dezerecji., zapijać na śmierć, co kto woli. Jak się da. No tutaj im jedna trochę brakuje. W oficjalnych raportach dziennych mówią z reguły o około 500, a to są dane mocno przesadzone z reguły. Żeby zacząć realnie redukować armię putlera to by musiało być bardziej koło tysiąca. Dziennie. Raczej mission impossible. Tyle że ten nowy materiał to albo coraz gorszy jakościowo (starsi, mniej sprawni, głupsi) albo powoli będą musieli naruszyć elektorat mocno ryzykowny. Czyli rdzennie rosyjską ludność z coraz większych miast. Jak brali z zapadłych wiosek, Buriacji, Jakucji czy Kaukazu to naród jakoś przełknął. Ale ponoć te rezerwy są już na wyczerpaniu. Zaraz będzie trzeba mobiliować rdzennych rosjan z dużych miast, a wtedy może się mocno wzburzyć. Zaczyna się robić ryzykownie dla reżimu.
Po drugie sprzęt. Spokojnie, kałachów im wystarczy dla każdego. Ale z ciężkim sorzętem już zaczyna być ciężko. Magazyny głebokiego skladowania mocno przeczyścili. Łyżka skrobie po dnie. A jeszcze to trzeba wszystko remontować, naprawiać, części często nie ma, no i kosztuje to sporo. Produkcja nowego spprzętu? No też nie jest łatwo. Ponoć przekraczają wszelkie oczekiwania i ze 100 rocznie rośnie do 200 sztuk czołgów na przykład rocznie. Tyle że na Ukrainie stracili ponac 1500 sztuk w rok. Więcej nie tylko niż produkują ale nawet więcej niż są w stanie złomu z magazynów wyciągać. Jak nie znajdą innych dostawców to im się czołgi zaczną kończyć w ciągu max 2-3 lat. Szok i niedowierzanie. Z innymi systemami podobnie. Jeśli chodzi o artylerię to też nie tylko straty w walce ale też zużycie, na przykład lufa wytrzymuje kilka tysięcy strzałów. Po tym traci celność (w najlepszym razie), ewentulanie wybucha, często razem z obsługą. Produkcja luf to wąskie gardło. Potrzebne odpowiednie stopy stali, maszyny a przede wszystkim materiał na lufy powinien kilka miesięcy leżakować, zdaje się chodzi o jakieś rozprężanie czy naprężenia wewnętrzne. O silnikach, skrzyniach biegów, całej elektronice, często importowanej za $$$ nawet nie ma co wspominać.
Po trzecie lotnictwo. Tu też problemy. Fakt, straty małe jak na skalę wojny. Jakieś 100 maszyn na póltora roku? Niewiele, zwłaszcza jak na potencjał. Ale też, produkcja jest bardzo mała. w najlepszym rzie kilka, kilkanaście maszyn jeśli dany model jest jeszcze w produkcji, (Su 34, Su 35). Ale spora część już danwo nie jest, zwłaszcza strategoczne samoloty jak Tu 22M czy Tu 160. Czy nawet te transportowe Iły 76. Tu każda strata jest w zasadzie nie do zastąpienia. A kilka sztuk już padło. Co gorsza nie produkuje się już Su 24 czy Su 25, koni pociągowych tej wojny, a straty też są spore. Warto też pamiętać że nie tylko samoloty są zetrzeliwane ale też zużywają się mocno, trzeba wymieniać silniki (znów wąskie gardło w produkcji), po iluś godzinach llotu sypie się płatowiec. Już widać że coraz częściej samoloty w intensywnej eksploatacji spadają. Dziś na przykład spadł w miarę nowy Su 34. Jakaś awaria. Podobnie helikoptery, spora część floty Ka 52 już skasowana, w tym część w wypadkach, a straty większe niż moce produkcyjne. Więc dalej bedzie następowała raczej degradacja.
Po czwarte amunicja, rakiety, drony. Tu lepiej ale przy zużyciu na Ukrainie wciąż mało. Amunicja potrzebna z Korei Kima, bo własnej za mało. Pociski rakietowe są wciąż produkowane, poniżej potrzeb ale jednak, sankcje utrudniają ale nie blokują. Natomiast jest duży postęp z dronami, produkcja szybko rośnie, wchodzą nowe, coraz lepsze modele. Proste, w miarę tanie ale dość skuteczne czyli efektywne. Tu jest największe zagrożenie.
Na koniec jeszcze całkiem miłe uczczenie przez Ukrainę 17 września w ataku na dok w Sewastopolu. Skasowane przez prawdopodobnie Storm Shadowsy 2 okręty. Jeden desantowy, OK, strata jest ale to już było. Natomiast rozwalenie okrętu podwodnego klasy Kilo to już baaardzo bolesna strata, może realnie większa nawet niż Moskwy. Sam atak to też arcydzieło. Okręty zniszczone w jednym z najmocniej dziś na świecie bronionym obszarze. Pierwszy okręt podwodny Rassiji zniszczony w walce od czasu 2WŚ. I pierwszy w historii zniszczony (choć nie zatopiony) pociskiem manewrującym. Naprawdę świetna akcja, bardzo skomplikowana, świetnie zrobiona. W ramach przygotowań skasowano też kilka wartych kilkaset milionów $ zestawów OPL S-400. A dziś dla odmiany znów jakaś dywersja na lotnisku pod Moskwą, uszkodzone kilka samolotów. Strata nawet jak mała to wymusi przekierowanie dużych sił na ochronę wszystkich lotnis k w całym ogromnym kraju. Dużo ludzi, dużo sprzętu, dużo $$$. bardzo skuteczne. Potem tego wszystkiego brakuje na froncie.
I ostatni front na dziś (faktycznie wojna światowa...?) - Armenia vs Azerowie. Szybka akcja, szask prask i pozamiatane, Karabach wraca do Azerbejdzanu. Bez pomocy Rassiji Ormianie nie meli zbytnio opcji, zdecydowali skapitulować. Duże protesty pod ambasadą, palenie paszportów, i ogólnie chyba kolejna utrata wpływów na gorącym Kaukazie. Ten ich układ o bezpieczeństwie zbiorowym to już chyba tylko Białoruś jako tako wierzy... ale oni to już praktycznie Rassija Reszta pewnie zacznie szukać innych, bardziej wiarygodnych partnerów. Ciekawe gdzie ich znajdą. Co do Armenii może nawet zamknięcie tego konfliktu lepiej im się przysłuży. Na EU bym nie liczył w tym regionie, ale może jakaś umowa stowarzyszeniowa, pomoc, preferencje gospodarcze. Ze szponów Kremla powoli się chyba wyzwalają, a pewnie im bliżej do Europy niż Chin, jak innym bardziej azjatyckim krajom.
Make my day
Bardzo mi się spodobało stwierdzenie jednego z ekpsertów od tej wojny że idąć na wojnę z Ukrainą kremlowskie tajne służby po raz pierwszy w swojej historii wspotkały się ze służbami (HUR) równymi sobie pod wzgędem bezwględności, bezkompromisowości, gotowości dosłownie do każdego działania bez żadnych moralnych skrupułów. I oni tego jeszcze do końca koncepcyjnie nie ogarnęli że ktoś może grać z nimi na ich zasadach. Odpłacać w 100% pięknym za nadobne. Nie cofając się przed niczym co może Rassiji zaszkodzić. Do tej pory to była ich domena. Ostatni przykład? W dalekiej Afryce rządowe wojska zaczęły ostatnio masakrować wspieranych przez Wagnera (ex-?) buntowników, realizujących interesy kremla. Jest coraz więcej dowodów że uzywały do tego dronów FPV. Była to pierwsza taka akcja w Afryce, do tej pory tego nie znali. Natomiast to jest masowo stosowane na Ukrainie. I najprawdopodbniej i te drony i nawet ich operatorzy są właśnie z Ukrainy. Wypatrzono nawet ukraińskie menu na ekranach. Duży szok dla kremla. I nie tylko. Kolejny, coraz dalszy front...
Dodaj komentarz