Dzień Siedemset Dziewięćdziesiąty Pierwszy...
Obróbka Skrawaniem
Długa przerwa. Ale w sumie dzień po dniu tak samo. Dzikie szturmy putlerowców, masowe straty, ludzie, sprzęt, niby odparte ale kolejnego dnia kolejny kawałek na mapie jest już szarą strefą a ukraińcy na "nowych z góry upatrzonych pozycjach". Krwawe wypychanie ale jednak powoli walec szedł. Mocno się przyczyniają do tego braki. W sumie wszystkiego: amunicji, broni, rakiet przeciwlotniczych, pocisków kierowanych, systemów walki elektronicznej, lotnictwa... czegoś jeszcze nie wymieniłem? Ludzi..? W sumie tych też brakuje, zmiany mobilizacyjne konieczne ale cholernie przeciągane przez wszystkich, popularności nie przysporzą władzy. Dziś konsulaty przestają obsługiwać poborowych. Ciekawe jak to się dalej potoczy, ale nie postawię obciętego paznokcia że to jakoś zmotywuje kogokolwiek do powrotu na Ukrainę. Raczej wręcz przeciwnie. A Rassija twierdzi że co miesiąc ponad 30tys ludzi szkoli. Słabo bo słabo ale mięsa armatniego to cała fura na mięsne szturmy. Ale nie tylko to im wychodzi. Coraz lepiej i szybciej i dalej działa ruski "kill chain", niszcząc super cenne systemy choćby przeciwlotnicze i samoloty daleko na tyłach. Czarna seria ostatnio, i mocno niepokoi wszystkich. Ponoć też mocno poprawili walkę elektroniczną. No i ataki rakietowe na infrastrukturę niestety mocno udane przez brak rakiet OPL. Dobrze że choć zima się skończyła. Coraz więcej dowodów niestety też na wsparcie z Chin. Niepokoi sojusz sił Mordoru na pewno. No i znów się pojawia pytanie czy będzie drugi front. To by był już niezły bigos dla Ukrainy jeśli ich na to stać. Ale może nie.
To te gorsze wieśći. Jakieś lepsze?
No przede wszystkim idą prezenty od wujcia Sama. 60 mld $ to już spora kasa. Można sporo braków uzupełnić. Chociaż z produkcją krucho. Mimo wszystko na kolejny rok wojny powinno starczyć. Nie żeby wygrać, ale żeby nie przegrać. Za kilka miesięcy powinny się pojawić w końcu F16. Znów żaden game changer ale uzupełnia straty po Migach i Su. Nie tylko USA, też inni się dorzucają, dziś spory pakiet od UK, coś tam daje Szwecja, Holandia. Dobry pomysł żeby $ wydane na broń dla Ukrainy były liczone do celu 2% PKB na NATO. Poza tym mimo wszystkich braków Ukraińcy wciąż zadają potężne straty, na oko minimum 3x większe niż ponoszą. Ale to wciąż za mało żeby wygrać wojnę. Raczej daje status quo. Mimo wszystko przy takich stratach wydaje się że niewyczerpane putlerowskie zapasy mobilizacyjne zostaną przemielone szybciej niż się wydawało. Miało być 2-3 lata. Wygląda że jak donrze pójdzie to niektóre klasy się skończą może i za rok, patrząc jak szybko tysiące pojazdów znikają ze zdjęć satelitarnych. Spora frustracja też dzięki powodziom które zamieniły kilka sporych miast w ruskie Wenecje, tylko gondolierzy trochę pijani i raczej kradzione telewizory wożą. A Ukraińskie z kolei drony też coraz dalej sięgają. Efekty niewielkie całościowo, ale jednak jakieś szkody są, a inwestycje żeby się zabezpieczyć całkiem spore potrzebne, aktywa z frontu na zaplecze trzeba przenieść i czujnym być. A wszystko kosztuje. Zdaje się blokady granicy też już na razie poszły w odstawkę. I chyba wciąż nieźle idzie eksport morski. Czyli jak jakaś drama się nie wydarzy to kolejny roczek przed nami. Trzeba już jakąś fetę na 1000 dzień szykować... Aha no na koniec spadł ostatnio bombowiec strategiczy Tu22M. Jak i co nie wiadomo, w sumie spadł to spadł, po ch drążyć.. ale ciekawość zżera. Jak zestrzelony, być może przez ex-nasze S-200C... to fajnie. Ale jak się posypał ze zużycia po cała flota już zajeżdzona (czy tam strasznie zalatana) to być może jeszcze lepiej. W każdym razie czekamy na więcej.
Dodaj komentarz