Dzień Sto Pięćdziesiąty
Kryzys żywnościowy
Czy wy tez już zaczęliście mieszać gorzką herbatę mocno brzęcząc łyżeczką przy otwartych oknach, tak żeby sąsiedzi myśleli że stać was na cukier? Spokojnie, nie wy jedyni. Ponoć zaraz po zakończeniu wojny w Austrii ludzie mocno walili młotkami w deski, żeby sąsiedzi myśleli że stać ich na sznycle wiedeńske. Cóz, takie uroki wojny... Niby Turcja podpisała jakieś porozumienie o eksporcie zboża z Rosją i Ukariną (2 odzdzielne, co też raczej nie wrózy szybkiego końca wojna). A już rankiem na port w Odessie spadły rakiety. Ale to chyba jakieś Marsjańskie, bo Moskwa zaprzecza że ich. Jak się to nałoży te wszystkie miny które tam pływają, na które nawet kremlowskie okręty wpadały, to z tym eksportem zboża może być ciężko. Na przykład kto ubezpieczy i za ile statki które będą tam pływać? Tanio nie będzie... A bez ubezpieczenia żaden armator nie popłynie. Zresztą pytanie ile tego zboża tam będzie. Część pod okupacją. Część właśnie płonie. Częściowo celowo zniszczona, częściowo po prostu pole było przypadkiem pod ostrzałem. Jak wybucha pożar to też straż pożarna raczej ma co innego do roboty. Pracujące na polach kombajny i ciągniki czasem też są dogodnymi celami na tej wojnie. No i przynajmniej te ukraińskie nie odpowiedzą ogniem. Bo z ruskimi róźnie bywa. A nawet jak akurat nikt do nich nie strzela to jeszcze ukraińscy kombajniści mogą się trochę rozerwać wpadając sobie na minę. Oczywiście tylko ci szczęśliwcy którym Czeczency kombajnów nie zajumali. Nie mają lekko. A taki kombajn to grubo ponad milion pln kosztuje. Dla takiego ukraińskiego farmera strata kosmiczna. Mimo wszystko walczą dzielnie. Żniwa w pełni na ukraińskich czarnoziemach. Na mnie spore wrażenie zrobił filmik na którym kombajny koszą zboże na polu które akurat było pod ostrzałem artylerii. Kombajny koszą starąc się zebrać jak najwięcej plonu zanim wszystko w cholerę się spali, a koło nich wybuchają pociski. Totalny surrealizm. Niech ktoś jeszcze powie że ma przejebaną robotę...
Chersoń
Ofensywa w Chersoniu ponoć trwa dalej, orki kładą ciężki ogień artylerii a ukraincy niszczą mosty żeby im odciąc szlaki zaopatrzenia. Pewnie za kilka dni poznamy więcej szczegółów, na razie tylko plotki a fakty są top secret. Wg mnie faktycznie sytuacja orków może być tu ciężka. Są odzieleni od swoich głównych sił potężną rzeką, gdzie nie ma za wiele mostów. Mosty pontonowe przez Dniepr to jednak nie ta skala problemu. No i też łatwe do zniszczenia dla HIMARSów. Zaopatrzenie drogą lotniczą przy braku panowania w powietrzu raczej też może się nie udać. Jeśli się faktycznie uda ukraińcom odciąć te drogi to za bardzo by nawet nie mieli jak wycofać. Co by było sporym sukcesem, dużo ważniejszym niż taka wyspa węży, też politycznie bo jednak by trochę utrudniało choćby referenda. Z drugiej strony strategicznie największy sens by miała ofensywa która by przecięłą korytarz Krym Rosja. To by była prawdziwa klęska całej operacji specjalnej. No ale chyba na to jeszcze sił brak. Choć są głosy że Chersoń to tylko odwracanie uwagi. Pożyjemy zobaczymy.
Dodaj komentarz