Dzień Trzy Tysiące Dwudziesty Pierwszy
3021
Dlaczego, coś mi się popieprzyło z liczeniem do 102? Może trochę, ale przecież ta wojna nie zaczęła się 24 lutego 2022. Ona zaczęła się na Krymie, 26 lutego 2014. Trzeba przyznać że mocno się zmieniła. Ogladałem ostatnio reportaże BBC o Ukrainie. Jakieś dziwne były. Obszarpani wojskowi, którzy nie wiedzą co robić, jakieś rosyjskojęzyczne milicje, armia ukraińska rozbrajana, zagubiona, jeżdząca bez sensu z miejsca w miejsce. Ludzie którzy bardzo żle mówili o Ukrainie i marzyli o życiu Rosji. Babcia która dziękowała Bogu za emeryturę z Rosji, bo ta z Kijowa byłaby 4x mniejsza. Raczej nie czuli więzi z Ukrainą, uważali się za prześladowaych za prorosyjskość, język, marzenie o odbudowie ZSRR bo wtedy im się naprawdę żyło łatwiej. Celowo nie piszę że lepiej. Byłem lekko skonfundowany, przynajmniej do momentu gdy nie zobaczyłem daty publikacji, 2014 rok. Sam początek. Mocno inny świat niż dziś.
Izium
Przez jakiś czas "Schwerpunkt", główny punkt ciężkości natarcia rosyjskiego, był na wyłomie w okolicach Iziumu. Tu zebrały się największe stada orków, zebranych z pobojowisk pod Kijowem. Było duże zagrożenie, ostatnio sytuacja się ustabilizowała. To znaczy Ukraińcom udało się opanować sytuację, nie zrobiło się to samo. Oddajmy Dmitro co Dmitrowe. Ostatnio jakiś rosyjski milbloger ujawnił trochę więcej ciekawych wieści z tego co tam zaszło. Otóż głowne siły pochodziły z 35 Armii. To horda orków zamieszkująca bardzo odległe wschodnie pustkowia Mordoru. Taka trochę nie do końca cywilizowana, nawet jak na standardy orkowe, jak również ogólnie mniej doinwestowana. No i ta 35 Armia została poddana pod tym Izuimem procesowi anihilacji. Dosłownie i bez przesady. Koleś podawał że w jednej z jej brygad pozostało kilkadziesiąt osobników Orków, w innej kilkaset. Z całej brygady. Walki były bardzo ciężkie, toczone w terenie leśnym. Z lasem problem jest taki że jak strzela artyleria to pociski wybuchają w koronach drzew. Na żołnierzy sypie się prawdziwy grad odłamków i morderczych drzazg masakrujących wszystkich "szczęśliwców". Jedyny ratunek to bardzo dokładne, szybkie i głębokie okopanie się, co daje jakieś szanse na schowanie się w razie ostrzału. Ale we wspaniałej maszynie wojskowej jaką jest armia orków, problemem jest nawet zdobycie tak zaawansowanych , wykutych przez elfich czarodziejów gadżetów jak... szpadle czy kilofy. Pewnie jakieś magiczne muszą być czy co? Procesory do łopat amerykanie embargiem objęli...? No więc będące pod ostrzałem orki nie miały żadnego sprzętu saperskiego. Gołymi łapami ryły okopy (znaczy się próbowały). Milbloger był ze strony rosyjskiej, więc trochę podkoloryzował, twierdząc że biedne orki łopaty i kilofy musialy "kupowac" u okolicznej ludności cywilnej. No nie czepiajcie się, tak napisał, że niby kupowali. Widocznie nie widzi mu się 15 lat łagru za użycie bardzoiej poprawnego czasownika. Trzeba zrozumieć chłopaka. Ale już sobie wyobrażam te sceny:
- Puk Puk!!!
- Kto tam...?
- Niezwyciężona Armia Czerwona !
- O fuck... czego chcecie? Zgwałcić mi żonę?
- To też, ale może innym razem.
- Może pralkę chcecie?
- tak, przyda się .. tylko Kamaza nam ukry rozwalili, więc nie teraz
- iphone nie mam, może telewizor chociaż "kupicie"?
- a nie ma pan po prostu jakieś łopaty na zbyciu...? Albo szpadla..?
Takie to były sobie orków rozmowy. Jeszcze lepsza scenka była z dostawą dla wojsk papieru toaleteowego. Niestety padał deszcz a plandeka na Kamazie była cosik dziurawa. Papier zamókł. Przyszedł dowódca i po gospodarsku, kazał żołnierzom ten papier rozwiesić i wysuszyć. Tak było. A mi jak to czytam to się przypomina od razu trochę "Potop". Pamiętaci, tam jest taka scena jak Szwedzki wódz patrzy jak jego wygłodniali żołnierze w błocie całym oddziałem łapią jedną zmarnowaną kurkę. Widząc to zrozumiał swoją klęskę i zzarządza odwrót. Nie wiem, tak jakoś mi się skojarzyło. Tylko obawiam się że jednak Szwecja to była nawet wtedy wyzsza kultura społeczna niż dzisiejsza Rossija. No i wodzowie raczej widzą swoje armie tylko na paradach na placu Czerwocnym a nie w polu. Dystans społeczny nie pozwala pewnych rzeczy zrozumieć. Bo co, myślicie że ktokolwiek powiedział Wołodii że ich cała 35 armia poszła w pizdu do piachu bo szpadli nie było?
Tymczasem oglądałem dokument o armii brytyjskiej, tym oddziale czołgów który do nas wysłali w ramach NATO. Oni tam sobie właśnie wprowadzili kampanię ... druku 3D. Jak się jakaś część do czegoś zepsuje to zamiast czekać na dostawę kilka dni to można to sobie na drukarce 3D w parę godzin wydrukować. Porównajcie to sobie z brakiem szpadli.
Milblogerzy
Jak już wspominałem nowa kategoria celebrytów. Ale tm razem nie o Wolskim. Bardzo ciekawe rzeczy się dzieją też w tej branży w Rassiji. No oczywiście, że najlepiej wiedzą o tym co piszczy w armii rosyjskiej. Niektórzy mieli renomę światową, wyznaczali standardy, cały świat ich obserwował, super analizy, informacje wyciągane z niedostępnych dla innych żródeł, duża rzetelność. Taki kanał "lost armor" uchodził za najlepsze na świecie źródło dokumentujące straty czołgów. Ale już nie publikuje. Bo nowe prawo może mu za to podarować 15 lat urlopu w łagrze. Taki detox cyfrowy. No cóż, reżim nie lubi prawdy. Tak tylko warto dodać że jak wszędzie na świecie, ci ludzie w tej branży to nie są elemty wrogie, a wręcz powiedziałbym że mocno patriotyczne, prorosyjskie, często wręcz nacjonalistyczne. Oni tam nie krytykowali żeby coś ośmieszyć, ale raczej apelowali żeby poprawić, wytykają błędy, analizują rzetelnie. I za takie rzeczy można tam teraz 15 lat. Mimo to jest tam coraz większe oburzenie i krytyka działań władz i sposobu prowadzenia tej wojny, wpływu jak na armię. Ze wzgledu na poiglądy to są ciekawe i ważne głosy, i bardzo władzy nie na rękę. bo trudno tym kolesiom zarzucać wiarygodnie antyrosyjskość.
Ostatnio też fajny wywiad z bułgarskim analitykiem który w czasie gdy nikt nie dawał szans Ukrainie twierdził że Rassija tę wojnę przegra. Przewidział rozwój wydarzeń lepiej niż największe wywiady świata. Korzystał głownie ze żródeł rosyjskich, głównie lokalnych, zestawiał to z oficjalnymi danymi i bardzo pesymistyczny obraz rosyjskiej armii z tego wynikał, który umknął zachodnim wywiadom, zapatrzonym na oficjalne zakłamane dane, czy obrazki z Syrii. Co takiego odkrył kolega? Coś co chyba jest zrozumiałe dla nas, ludzi którzy sami się wychowali w systemie komunistycznym, ale całkowicie nie mieści się w percepcji ludzi z zachodu. Oni nie znają tego świata, sposobu myślenia, i nie rozumieją jak to działa. Jego konkluzje to przede wszystkim to że nie można przenosić tego co pokazali w Syrii, gdzie brały udział eligtarne, topowe jednostki, na skalę całej armii. Bo ta armia to jest wielka ściema, korupcja, bieda, syf, złodziejstwo, dziedowszczyzna (po naszemu "fala"), braki kadrowe, sprzętowe. Stany osobowe wygladają dobrze na papierze dla Kremla. Robi się to tak że jak dowódca ma co roku zadanie na ileś kontraktów zawodowych w planie wykonać. No to wykonuje. Żołnierze podpisują, dostają kasę. Na dzień raportu do przełożonych wszystko się zgadzało. Tyle że te kontrakty to są na miesiąc albo trzy. Jak już raport pójdzie to żołnierze też znikają. Plan wykonany. Łączne braki to były już przed wojną 20-30% stanu, czasem więcej czasem mniej. Dalej płace są super niskie, nikt nie chce iśc do armii, zwłaszcza jak można zginąc. Jednym z głównych żródeł dochodu żołnierzy kontraktowych są łapówki od poborowych żeby im fala dawała spokój i na przykład butów nie kradła. Ktoś się dziwi temu co robią na Ukrainie...? Korupcja jest taka że procesy o kradzież, i to nie butów a na przykład czołgów i częsci do nich mieli oficerowie. I to nie byle jacy. Tacy na przykład z tytułem Bohatera Rosji. Ktoś sobie u nas potrafi wyobraźić kolesia z Virtuti Militari który czołgi kradnie? No wogóle czołg ukraść...mają rozmach, skurwysyny. Nie to co pralka, kombajn czy parę tysięcy ton pszenicy.
Dodaj komentarz