Dzień Sto Sześćdziesiąty Trzeci
Chaos
Powoli, dzień po dniu oswajamy się już chyba z wojną u bram. Codzienne raporty zeszły z pierwszych stron portali i pierwszych newsów w dziennikach. Z drugiej strony faktycznie wojna trochę przeszła w stan stagnacji. Postępy Kremla można mierzyc w metrach zdobuwanego terenu. Tam gdzie jeszcze się posuwają do przodu. Z drugiej strony odbijanie terenu idzie ukraińcom równie mozolnie. Raczej się to nie zmieni Kremlowszycy robią wszystko aby odrwócić uwagę świata od Ukrainy. Kosowo, Serbia, Afryka, Bliski Wschód, a nawet wybuch magazynu z amunicją w Bułgarii, wszędzie coś się dzieje. Nie tylko w wyniku działań Kremla, choćby Azerbejdżan korzysta z osłabienia protektora Armenii w Karabachu. Oczywiście największe zamieszanie to najważniejszy konflikt XXI wieku, czyli Chiny - USA. Nowa, na razie zimna wojna. Obecnie pretekstem jest głównie Tajwan, ale to tylko pretekst. Tak naprawdę gra się o panowanie nad światem. Tajwan to tylko dobry i dość wygodny dla obu stron pretekst. Niby to tylko ćwiczenia i demonstracja siły, ale wyjątkowo agresywna i z zaangażowaniem dużych środków. Mimo wszystko na razie chyba wciąż jeszcze tylko demonstracja. Na wojnę pełnoskalową chyba jeszcze Chiny nie są gotowe. Trzeba też pamiętać że sytuacja dziś nie jest aż tak napięta jak bywało w historii. Lata 50-te były pełne incydentów, zetrzeliwanych samolotów, atakowanych okrętów. Więc póki nikt nie strzela nie jest jeszcze historycznie tak źle. Mimo wszystko wojna na Ukrainie mocno przyhamowała zapał wojenny. Przewaga zachodniej techniki oraz sposobu działania okazała się większa niż się spodziewano. Wsparcie "zachodu" większe. Sankcje boleśniejsze. Ale też trzeba pamiętać że jeśli by faktycznie doszło do ataku na Tajwan to sytuacja byłaby bardzo skomplikowana dla wszystkich stron. Czy to by się skończyło jak Ukraina? Chyba jednak byłaby to zupełnie inna sytuacja.
Po pierwssze dla Chin Tajwan jest jednak wyspą. Można ją ostrzeliwać i pewnie zmienić w mały krajobraz księżycowy ogromnym kosztem. Ale wylądować na takiej wyspie łatwo nie będzie, zwłaszcza jak trzeba będzie pokonać drobną przeszkodę w postaci US Navy. Chiny mocno pracują nad własną marynarką, budują lotniskowce jak szaleni. Ćwiczą niszczenie amerykańskich. Do atakowania w zasadzie nie muszą ich mieć, mogą atakować z lądu. Ale jednak, bez floty silneijszej od US Navy Tajwanu nie zajmą, a tu jeszcze kilka ładnych lat potrzeba. I nie chodzi tu tylko o liczby. Te lotniskowce to sobie chłopaki szybko wybudują. Problem to cała wiedza instytucjonalna i doświadczenie którą sobie US Navy budowała przez ponad sto lat. Te sto lat doświadczeń, zdobywanych w czasie pokoju i wojny, popłacane często krwią to coś czego Chiny długo jeszcze nie będą miały. Procesy, procedury, tradycje, technika, szkolenie, doświadczenie, organizacja - tu jeszcze długo będzie ogromna przewaga. Ta przewaga najprędziej zniknie w zakresie liczb. Co do technologii to Chiny się już pewnie zbliżają, i pewnie to jest jeszcze ta przewaga którą można próbować liczbami zasypywać. 10 słabszych samolotów może sobie poradzić z 1 dobrym, mimo wszystko. Natomiast kompetencje miękkie można będzie zdobyć tylko z czasem. A część z nich tylko w warunkach bojowych. Tego się nie przyspieszyć, oszukać ani kupić. W dodatku historycznie rzecz biorąc Chiny prawie nigdy nie były potęgą morską. Nie mają takich tradycji, nie mają kompetencji. Chiny zawsze były mocarstwem lądowym, nawt u szczytów swojej potęgi. Więc ten Tajwan to im średnio leży. No chyba że usypią jakąś wielką groblę czy coś? Kto wie do czego są zdolni...
Ale jednak obrona Tajwanu też dla USA nie będzie łatwym zadaniem. Chiny mogą sobie operować spokojnie z bliskiej odległości lądu. Cała logistyka będzie dla nich bułką z masłem w porównaniu z działaniem przez cały Pacyfik dla USA. Nawt najbliższe tereny sojusznicze jak korea czy Japonia dla USA są jednak dużo dalej niż mainland China. A Tajwan bez ciągłych dostaw amuncji, uzbrojenia to za długo się bronil nie będzie. A znów, to że to wyspa sprawia że będzie to o wiele trudniejsze niż na Ukrainie, gdzie po prostu sobie może wszystko z Polski wjeżdzać.
Co do innych działań pewnie najważniejsze tematy to sankcje i gospodarka. Tutaj też skala problemów to coś o rząd wielkości bardziej skomplikowane niż w Rosji. Rosja była jednak w skali świata stusnkowo niewielką gospodarką. Jej rola w świecie to ułamek roli Chin. Owszem, ważna w niektórych obszarach i dla niektórych krajów. Ale jednak poza Europą i sektorem surowców to raczej nie jest to bardziej odczuwalne. Rossija była bardziej zależna od świata niż świat od Rossijii, co pewnie mocno zaskoczyło nieuka Wołodię z ekipą. Z Chinami jest niestety odwrotnie. Zamykając biznes w Rosji firmy traciły jakieś procenty swojego biznesu. Czasem boli ale da się przeżyć. Takie same działanie z Chinami to koniec dla wielu firm. Ale w sumie co tam biznes... może wtedy cały ziemski świat się skonczyć.
Co do samego Tajwanu to szczególne znaczenie ma sektor półprzewodników i produkcja mikrochipów. Zależność świata od tej małej wysepki jest wręcz szokująca. Zdaje się że w niektórych kategoriach Tajwan dostarczał 80-90% światowej produkcji, i to tej high end. Bez tego cała światowa produkcja praktycznie wszystkiego stanie. Także tego całego nowoczesnego uzbrojenia zachodniego. I co wtedy? Przewaga nad Chinami zniknie...
Ciekawa też będzie rekacja świata. Czy zachód będzie tak zjednoczony przeciw Chinom jak Rossiji..? Śmiem wątpić. Reszta świata? No raczej też nie stanie murem za USA. Poza tradycyjnymi sojusznikami jak Korea czy Japonia, kangury i kiwi, nie wiadomo jak do końca zachowają się Indie. To akurat duży gracz. Ale raczej słaby. Ciekawe by mogło byc przełamanie tabu i pozyskanie do sowjego obozu Wietnamu. Mają swoje obawy przed Chinami, potwierdzone kilkoma bardzo niedawnymi wojnami, i strategicznie by mogli wybrać we własnym, dobrze pojętym interesem stronę zachodu.
Wszystko powyższe to raczej gdybanie, raczej Chiny na wojnę nie są dziś gotowe. Ostatnie wojny jakie toczyli, choćby z Wietnamem delikatnie mówiąc nie poszły im najlepiej. Ukraina jest też jakąś lekcją. Taiwan to wyspa więc cel trudny. Chiny mają cyfry, brakuje im jeszcze trochę technologii i bardzo dużo doświadczenia w wojowaniu. I tym pozytywnym (..?) akcentem...