Dzień Czterysta Dziewięćdziesiąty Pierwszy...
Krajobraz po bitwie
No dobra, minęło już trochę czasu od puczu/buntu/jednodniowej wojny domowe/czy kij wie jak ten kabaret nazwać. Niestety, skończyło się tak szybko jak się zaczęło. Wojny na Ukrainie to nie zakończy. Przynajmniej na razie. A czy wogóle jakoś wpłynie? Ostatnie dni pokazują że chyba nawet bardziej niż się wszystkim mogło z początku wydawać po zakończeniu marszu na Moskwę. Pierwsza korzyść, noby drobna ale zawsze to jednak te straty rosyjskiego lotnictwa, i to w cennym sprzęcie i jeszcze cenniejszych ludziach. Te kilka sztuk w 1 dzień do wynik jakiego nigdy nie uzyskali sami Ukraińcy, zginęli do tego wysocy oficerowie. Ale moim skromnym zdaniem nie chodzi nawet tyle o straty fizyczne ale morale. Akurat pech Kremla polega na tym że zginęli prawie wyłącznie piloci. To bardzo specyficzny cel. Środowisko w każdym kraju super elitarne, o wiele bardziej niż wszystkie siły specjalne. Selekcja pilotów wybiera tylko creme dela creme. Szkolenie kosztuje miliony. Jest ich mało, znają się nawet w dużym kraju jak Rassija. A tu koleś dawny kumpel prezydenta załatwia paru kolesi z tej elity. A szanowny pan prezydent rano go oskarźa o zdradę a wieczorem stwierdz że jednak wszystko OK, podajemy sobie rączki, rozchodzimy grzecznie do domu i zapominamy o sprawie. Bo przecież, uffff, dzięki bogy i patriarche Kirylowi bratniej krwi nie przelano, na szczęście. No... co w takiej sytuacji może sobie o szanownym prezydencie myśleć elita pilotów? Dalej będą uważać że oni to państwo a państwo to oni? Autorytet władzy chyba nie został tu bez szawnku. A jak ktoś im następnym razem każe ostrzelać kolejną kolumnę buntowników to mogą nie być zbyt chętno do podejmowania ryzyka. Ale spoko. Prigożyn wypłaci rodzinom poległych 600 tys $ w ramach pokuty. Na kilka Ład wystarczy. Tak przy okazji na ziemi też kilka sztuk sprzetu zniszczono, nic wielkiego ale zawsze.
Ale to w skali wojny wciąż mało. Nie zmieniło w żaden sposób stosunku sił na Ukrainie. Natomiast widać wyrażnie że na Wagnerze się nie skończyło. Coraz więcej informacji o czystce w korpusie oficerskim. A to już zaczyna mieć znaczenie. Szanowni panowie generałowie zamiast walczyć na Ukrainie, dowodzić zajmują się teraz myśleniem o tym jak tu się z tej kabały wywinąć, kogo o protekcje prosić, czy jestem na czarenj liście czy nie, mają coś na mnie czy jestem poza podejzeniami? Poleciał mój szef? Współpracownik? Kumpel z Akademii z którym może wódy wychlałem i niejeden przekręt zrobiłem? Skoro się biorą za taki szychy nietykalne jak Surowkin to kto jeszcze? Ukraina schodzi teraz w głównych głowach na plan dalszy. A armia federacji to przecież twór sterowany ścilśle z góry w dół, bez rozkazu z góry nic się nie dzieje. System dowodzenia był powolny jak działał przy pełnej koncentracji uwagi na wojnie. Teraz będzie jakiś czas dużo gorzej, a Ukraińcy naciskają. Praktycznie na całym froncie. Postępy wciąż liczone w metrach. Ale jeszcze niedawno było takich setek dziennie kilka. Ostatnimi dniami jest ich kilkanaście. I to na wszystkich kierunkach. Nawet Bachmut powoli odbijać zaczęli. Na razie wciąż są to walki o wybieg dla psów... jakby to brzmiało, ale coraz więcej małych klęsk, nawet elitarnych jednostek jak spadochroniarze pod Kliiszczewką. No i na pewno kreml skieruje teraz trochę ciężkoego sprzętu w okolice Moskwy żeby na przyszłość nie wystawiać gołej dupy na T-72. Co znaczy że nie trafi na Ukrainę, albo go wręcz stąd zabiorą.
Oczywiście, szereg bardzo długoterminowych efektów, pokazanie słabości Putina. I w sumie całej Rassiji. Chińczycy ponoć się nawet bardzo przestraszyli. Raczej będą ostrożni we wspieraniu tak chwiejnego reżimu. No i mogą na wszelki wypadek płatności z góry żądać. Społeczeństwo też chyba powoli traci wiarę w obiecany porządek silnej władzy po takiej akcji. Nawet propagandziści nie bardzo wiedzą co z tym fantem zrobić. Nawet afrykańscy kacykowie zaczęli wątpić w sprawczość Moskwy. Pewnie byłe republiki radzieckie też tracą resztki wiary w tę władzę. System powoli się sypie. Czystki - zamiast naprawić sytuację mogą jeszcze bardziej rozwalić system, ponoć armia jeszcze pamięta te stalinowskie, ale teraz car est w dużo słabszej pozycji. Mogą nie chcieć się dać. Dużo jeszcze dziwnych rzeczy się zadzieje w największym państwie świata. W sumie to już dawno o tym pisałem, że się wśiekłe pieski pozagryzają. No ale to miało być o schedę o Putlerze a nie jeszcze za jego życia. No... chyba że to już jednak pachnie trupem...przynajmniej politycznym.
Na koniec taki prawdziwy krajobraz po bitwie. Kolejne mocne nagranie z drona. Znów, nagranie w super HD, z bliska, jak się ogląda na ekranie 65" to jakby się tam było. Rozbite Bradleye, kilka sztuk, wpadły na pole minowe. Wozy uszkodzone, załogi może trochę pokiereszowane, ale żyją. Wychodzą...JEEEB. koleś wchodzi na minę przeciwpiechotną, zaraz JEEB, kolejna, kolejny koleś. Miny nie są duże, ot tak w sam raz żeby nogi urwać, nie zabić od razu. Żołnierze biegną żeby pomoć rannym... JEEEB wylatują na kolejnej, urwana noga, krew się leje fontannami. Po chwili leży kilku żołnierzy, urwane nogi, nie ma jak im pomóc, każdy ruch to wpadnięcie na niewidzialną śmierć. Podjeżdza kolejny Bradley, owiera się rampa, na niej żołnierz, skacze w trawę, JEEEB wylądował prosto na minie. Zamiast pomóć sam się wije bez nóg. Próbuje wczołgać na rampę... Masakra. War is a hell... Z lepszych wieści to tyle że zachodzni sprzęt dużo lepiej chroni jednak ludzi. Ale te miny... I w dodatku zostaną tam ich miliony na setki lat może. Będą zabijać co roku, ludzi, zwierzęta, dzieci, rolników. Ciężkie będzie życie w tym kraju. Tym razem bez happy endu.