Dzień Jedenasty
Wczoraj miało być optymistyczniej, ale jest jak jest. Dziś juz normalnie, głownie czarno, z jakimiś promykami nadzieji. Chyba wszystkie główne wątki już były, więc możemy tylko uzupełniać.
Świat to jedno wielkie gówno. Nie licząc moczu.
Czyli oczywiście sankcje. A może lepiej "sankcje"? Wszyscy się tymi sankcjami podjarali jak młody byczek na widok dorodnej jałowki. Że niby ruskich z planszy zmiotło. Że druga Korea Północna, tylko trochę taka coś duża. Że już ich gospodarka pada, leży i kwiczy. A tu nagle przychodzi info o rosyjskich dochodach z gazu. No fajnie, sprawdżmy jak im przypieprzyliśmy! Jak myślicie, o ile spadły w wyniku wojny? No więc spadły o..... zaraz, zaraz... jak to...? Ah no tak, cena gazu w EU wzrosła. O ponad .... 150% !!! Import spadać nie chce, sankcje nie obejmują. Czyli wg jakiegoś szacunku możliwe ze putinowcy kasują sobie teraz za gaz 3x tyle co przed wojną. Jakieś 400 mln$ więcej. Dziennie. Czyli codziennie mogą sobie kupić dodatkowe 100 czołgów, jeszcze na paliwo i amunicję starczy. Dziennie. Każdego dnia tej wojny. Nie wiem jak wam ale mi humor się popsuł. Ja wiem że gdzie indziej stracą, i to dużo. Ale jak tego jebanego gazu od nich nie przestaniemy brać to te sankcje sobie możemy sobie wsadzić bardzo głęboko. Ja wiem, cieżo teraz zmienić dostawcę. Ale na razie to my płacimy za tę wojnę. I co najgorsze obu stronom.
Jak to możliwe? Okazuje się że obecnie większość kontraktów rozliczana jest po cenach spot (bieżących). Kiedyś były ustalane bardziej długoterminowo. Było mniej ryzykownie. Ale było drożej. Premia za ryzyko. Oczywiście jak premii za ryzyko nie ma jest taniej. Najlepiej więc udać że ryzyka nie ma, wtedy po co płacić za ubezpieczenie? Z tym szacowaniem ryzyka to ogólnie jest duży problem wg mnie. W kryzysie zawsze się okazuje że jest niedoszacowane. Moim zdaniem (ostrzegam, nie znam się) to są ku temu dwa główne powody, Po pierwsze to ocena ryzyka to taka bardzo techniczna, mocno zmatematyzowana dziedzina. Siedzą ilościowcy, tęgie głowy i tworzą te swoje modele stochastyczne. Kalkulują VARy. Robią założenia, niech ryzyko wojny ma taki a taki rozkład. Wychodzi nieskońcozna wartość oczekiwana straty? No to może weżmy inny..? Taki bardziej "normalny"? hyba problem w tym że dzisiaj często ludzie mają bardzo wąskie specjalizacje. Jeden jest matematykiem, drugi historykiem. Świat jest skomplikowany, ciężko to połączyć. Musisz wybrać. Mało ludzi łaczących te dwa światy. I mamy przez to bardzo wąskie horyzonty. Jesteśmy eskpertami od modeli VAR ale nie bardzo potrafimy dostrzec że gdzieś na świecie historia sprzed stu lat zaczyna się powtarzać. Myślę że trzeba bardziej dbać o wszechstronne wykształcenie i balans.
A drugi powód to niestety fakt że opłaca się ryzyka nie widzieć. Jak się uda że go nie ma będzie taniej. Teraz. Dziś. Bez premii za ryzyko. A jak coś pieprznie to nie mój problem, ja swoje zarobiłem, wy też zresztą. teraz niech martwią się inni.
Ze złych wieści to jeszcze nie koniec. Wiecie do czego głownie uzywa sie gaz? Oczywiście, do prodkcji energii. I do czego jeszcze...? No tak, nawozy sztuczne. Czyli co, plonów też nie będzie? A do tego Rosja i Ukraina to wielcy producenci żywności. Byli... No, to oszczędności wam życzę! Jak kroś ma ogródek to można pomidorki zasadzić. Chociaż z drugiej strony to Rosja nawet kartoszki ponoć importowała... naprawdę zaczną żreć ten węgiel, i ropą gotowaną na gazie popijać. Oczywiście car będzie miał swój kawior, a reszta niech widzi jak ich Zachód głodem chce stłamsić. Ale jest wtym obrazie nędzy i rozpaczy jeden promyczek nadzieji. Wiecie kto jest największym na świecie importerem żywności netto? Oczywiście, milardy małych, żółtych rączek...
Jebanie
Ostatnio chyba nasz ulubiony sport narodowy. Jak zaczęlismy jebać *** to kontynujemy. Teraz Putina. I ekipę jego. Coraz częściej też jebiemy ogólnie ruskich, całościowo, nie tylko putinowców. Fakt, w zaszdzie zasługują. No fakt, może nie wszyscy. Są też "porządni Rosjanie". Patrzcie jakie analogie językowe... aż ciarki przechodzą. No ale Ci precież też sobie na to zapracowali, pozwolili tym złym na to, mogli coś zrobić. Powstrzymać to szaleństwo? Tak właśnie myślalem, ale gdzieś na fejsie pojawił sie tekst jakiejś rosjanki. I dał mi do myślenia. Nie pamiętam na 100%, może coś przekręce, ale logika była taka. Ona akurat protestuje. I jest ciężko. Bradzo ciężko. Większość rosjan jest nastawiona wrogo. Kary są drakońskie. 15 lat za mówienie prawdy o wojnie? Wybrażacie sobie? U nas ludzie mniejsze wyroki za zabójstwa dostają. To nie są żarty. Ona jak idzie na protest, z grupką znajomych, i wychodząc instruuje starsze dziecko jak ma się zając młodzym gdyby nie wróciła. Tak tam jest. Nam wygodnie tu ich jebac, możemy sobie jebać wszystko, nasz rząd, polityków, ruskich. U nich tak fajnie nie ma. OK, zaprocowali na to, powiecie. I tu chyba najbardziej uderzające słowa: a gdzie wy byliście dziesięc, dwadzieścia lat temu, gdy my to w Rosji właśnie protestowaliśmy? Przeciw fałszowanym wyborom, przeciw zmianom konstytucji? Dlaczego wtedy Zachód nas nie wsparł? Nie wprowadził drakońskich sankcji? Gdy jeszcze to można było to powstrzymać? Wtedy gaz był ważniejszy? A teraz może jest już za późno... jakoś zawsze za pożno świat się orientuje że sie stało coś bardzo złego. Rosji możemy już nie być w stanie pomóc. Może chociaż pomóżmy sobie.
"Allo Allo"
Z sekcji ta wojna to komedia taki obrazek: Na motocyklu Ural trzech wesołych, chyba nie do końca trzeżwych (?) Ukraińców. Trzech bo to wiecie, taki z wózkiem bocznym. Stara maszyna. Za motocyklem podpięty rosyjski trofiejny ciężki moździerz. Na holu. Właśnie gdzieś go ukradli (sorry - zapierdolili) putinowcom. I tak sobie jadą wesoło. Pocieszny obrazek z wojny
Drobne fakty (?) o być może głębszym znaczeniu
Wczoraj obejrzałem materiał w którym padła pewna ciekawa uwaga. Nie wiem czy to prawda, nie wiem czy mam rację. Ale wydało mi się prawdopodobne, więc przedstawiam. Otóż podbno jest gdzieś jakaś analiza składu narodowego armii rosyjskiej. I podobno to jest tak, że kiedyś, jeszcze w ZSRR, w armii radzieckiej to wygladało tak. Szeregowi to byli w dużej mierze ludzie z azji i prowincji. Proste, niezbyt wykształcone, niezbyt kumate chłopaki ze stepów czy innej tajgi. Natomiast oficerowie to była głownie armijna elita. Dobrze wykształceni, pochodzący głównie z zachodu ZSRR. Czyli duże miasta rosyjskie, Bałtyki, Białoruś...i Ukraina. Procentowo tych Ukraińców było nieproporcjonalnie dużo. Oczywiście jak to w ZSRR, służyli najczęściej w całym kraju, pewnie nawet bardziej poza Ukrainą niż w niej. Taki system, żołnierz daleko od domu jest mniej awanturujący się. Jak ZSRR padł wielu zostało w Rosji. Do tego kariera wosjkowa czasem jest dziedziczna. W każdym razie pomoć dziś wciąż w armii rosyjskiej stosunkowo duży odsetek oficerów ma ukraińskie korzenie. Ciekawe, prawda? Oczywiście żadnych pozytywnych wniosków z tego wyciągać nie można. Lata prania mózgu, propagandy zrobiły z tych mózgów wodę wszystkim. A w armii rosyjskiej to już sami wiecie. Rozkaz! Wykonać! Absolutnie nie myśleć. No, ale jednak, może ktoś tam jeszcze choć trochę tej tożsamości ma, może ma resztki sumienia, wolnego myślenia, może ktoś zaczyna widzieć ze z tymi faszystami coś się nie składa... może.. miejmy nadzieję.
A drugi obrazek to ostatnie fotki pojazdów putinowskich. Otóż zaczęli oni sobie ostatnio ciężarówi dopancerzać. Tzn właściwie "dopamcerzać", no kurcze no, belami drewna obkładać. Wszyscy sie śmieją z najnowszego ruskiego pancerza "brzoza 5". A mi się to skojarzyło to czymś innym. Bitwa oi Anglię. Wiecie kiedy anglicy zdali sobie sprawę że być może niemcy przegrywają tę walkę? Jak w zestrzelonych bombowcach zaczęli znajdować prowizorczynie powstawiane w warunkach polowych dodatkowe płyty pancerne. Bo to znaczyło że się boją. Że wiedzą że lecą do piekła, i nie są już tak dumnymi zwycięzcami. Także tak. Za mało by sie cieszyć chyba, ale może coś w tym jest? Jak myślicie?
Make may day
Nagroda "make my day" idzie to kolegów z jakiegoś prowincjonalnego koła łowieckiego. Ukraińskiego, of course. Wiecie, rozumiecie, panowie myśliwi. Grupka starszych panów, często wąs bujny, pokaźne brzuszki piwne. Śmieszne czapeczki, stroje maskujące, no myśliwy jak z obrazka ekologa. Panowie z koła łowieckego ruszyli sobie na polowanie. Tym razem na grubego zwierza. Zrobili sobie safari polując na putinowców. Wystrzelali całe ładne stadko (znaczy partol). Ehh.. żebyście widzieli jak byli z siebie zadowoleni! Szczęśliwi z udancych łowów. Z jaką dumą pokazywali swe trofea, ustrzeloną zwierzynę, zdobytą broń i ekwipunek. To było chyba najlepsze polowanie ich życia.
Dalszych udanych łowów, panowie !