Dzień Dwudziesty Czwarty
Dziś sobota - czas na zakupy. Karfur w Reducie, tłum ludzi, bardzo dużo ludzi z Ukrainy robi tu zakupy. W barze mlecznym w strefie restauracyjnej je obiad cała rodzina z Ukrainy. Rodzice, dziadkowie, 2 dzieci w wieku wczesno-szkolnym. Chłopiec i dziewczynka. Bardzo schludni, dzieci bardzo, wręcz niespotykanie grzeczne i ułożone. Spokojnie jedzą skromny obiad, rozmawiają. Ubrani jakoś mocno oldskulowo, trochę tak w stylu PRLu, trochę jakby się przenieśli w czasie z tamtej epoki. Raczej nie są zbyt zamożni, ale widać że na dużym poziomie intelektualnym. Coś jak nauczyciele czy inna inteligencja. Bardzo smutny obrazek. Co ich czeka? Z czego bedą żyli? Jak długo..?
Ale są też dobre wieści. Kolejny generał ponoć dostał promocję w eszelony niebiańskie. A może piekielne. Chyba bardziej by pasowały. Powoli już tracę rachubę który to. Naprawdę tempo jak za wojny Ojczyżnianej. Biorąć pod uwagę skalę konfliktu nawet wyższe. I to ma znaczenie. Tych szeregowców to oni mogą sobie palić w piecach hutniczych w Donbasie. Ale oficer w armii rosyjskiej to jednak jest coś. Tego pod dywan się nie da zamieść. Oficjalnie czy nie wieść się niesie. I raczej nie przysparza popularnosći wojnie. W miesiąc starty zaczynają faktycznie się zbliżać do 10 lat Afganistanu. W kilku miejscach armia putinowska się wycofuje i przegrupowuje. Między innymi chyba dali sobie spokój z Odessą. W innych miejscach się okopują. Znaczy - przechodzą z ataku do obrony. Ciekawe są listy rzeczy o które proslili ponoć Chińczyków. Drony czy inną broń zaawansowaną można zrozumieć. W tym nigdy za dobrzy nie byli. Ale zwykłe czołgi? Przecież tego powinni mieć wciąż tony. Zespuło się? A już prośba o racje żywnośćiowe to nie wiem. Ja bym się nawet wstydził o to prosić bo by to było przyznanie się do totalnej porażki i rozkładu armii. Co sobie mogą pomyśleć Chińczycy o takim "sojuszniku" którego nie tylko zbroić ale i karmić trzeba? No pomocny im będzie w ch.... w tym ich podboju świata. Więc pojawiające się doniesienia o tym że Chińskie media mówią o potrzebie zakończeia wojny są dość intersujące. Sami tego nie wymyślili w tych mediach. Podobno również Rosja oferowała Chińczykom że w zamian za pomoc bedą mogli sobie "road and belt" przez Rosję puścić. I ponoć zostali ruscy bardzo grzecznie acz stanowczo spławieni na drzewo. Chiny bardzo się staraja żeby ta ich inicjatywa nie była w żaden sposób zależna od Rosji. Strategicznie bradzo logiczne. Zresztą jak się te sankcje utzrymają to jaki sens na wysyłanie towarów przez nich... tylko problemy. Połowę rozkradną. Czyli Chińczycy wiją się, co jednak w obecnej sytuacji jest w miarę optymistycznym sygnałem. Jak wyjdzie - zobaczymy niedługo.
Mniej ciekawe wieści to najemnicy z bliskiego wschodu. Już niby przyleciały pierwsze ekipy. Na razie o wiele mniej niż propagandowe 16,000. Ciekawe jak im się spodobają rosyjskie racje przeterminowanej świńskiej tuszonki. Będzie halal? Inna ciekawostka to że ponoć głownie są to ludzie Irańskiej Gwardii Republikańskiej i powiązanych z nią milicji. Jak myślicie, co na to Izrael? Dotąd raczej siedzieli cicho.
News dnia to historia o ukraińskiej staruszce. Podeszła do zgłodniałych, pozbawionych racji wyzwolicieli. Nakarmiła domowymi pasztecikami. 8 chłopa wykończyła bo paszteciki były zatrute. Chyba dostanie jakieś ukrainskie Virtuti Miltari. Ze złotym grzybkiem. OK, wiem, to jest urban legend, takie samo jak o tej co drona słoikiem strąciła, i o "ghost of Kiyev". Ale brzmi nieźle, prawda? Dodaje otuchy.