Dzień Pięćdziesiąty
Moskwa
Jako że dziś znów okrągła rocznica to i tradycyjnie Ukraińcy postanowili uczcić ją kolejnymi fajerwerkami. To już się trochę robi nudne i monotonne. Tym razem...Moskwa płonie! W wyniki ukraińskiego ataku rakietowego! Załoga ewakuowana ! No dobra, trochę clicbait, bo niestety nie Moskwa ale "Moskwa". Ale mimo wszystko. Znów Elfy przeszły same siebie, a zresztą orki również, tylko w drugą stronę. Bo znów się stała rzecz wielka, która się zapisze w annałach historii konfliktów zbrojnych na wieki. Najnowsze newsy są takie że faktycznie krążownik rakietowy Moskwa, okręt flagowy Floty Czarnomorskiej i jeden z najpotężniejszych okrętów Rossiji ostatecznie jednak zatonął. Nie udało się go uratować. Po tym co go spotkało co prawda i tak tylko by się już nadawał na żyletki, ale teraz nawet żyletek z niego nie będzie. Dlaczego to takie wydarzenie? Choćby dlatego że to jest najpotężniejszy okręt zatopiony na świecie, licząc po wszystkich wojnach, od czasów 2WŚ. Tak, od czasów 2WŚ. Najbliżej było w czasie wojny Falklandzkiej, gdy zatonął argentyński krążownik "Generał Belgrano", ale to był jednak stary grat, stary okręt z amerykańskiego demobilu, jeszcze z czasów własnie 2WŚ. A tutaj jednak chluba współczesnej floty, jednej z większych na świecie. Celowo nie pisze "najsilniejszych", sami rozumiecie... Tak dla jasności to "Moskwa" dziś już cudem techniki nie była, być może nie była nim nigdy, nawet nowa. Stan średni, nowoczesność na dzisiejsze standardy żadna. Taka trochę skamielina po ZSRR. W tej wojnie nawet za bardzo nie był to okręt przydatny, nie miał na przykład pocisków manewrujących, więc tak sobie pływał bardziej i woniał. Ale jednak, okręt flagowy floty, to nie byle co. Dla orków strata praktycznie nie do odtworzenia przy ich stanie techniki. Co ciekawe okręt był wyprodukowany na Ukrainie, i kluczowych systemów ruscy nie byli sami w stanie technologicznie nawet wyremontować sami. Taki chichot historii.
No dobra, a co się tam stało? Jak do tego doszlo? Nie wiem.... W sumie nic pewnego. Wersja najbardziej prawdopodobna to atak Ukraińskich rakiet Neptun, tak twierdzą sami Ukraińcy. Dron, prawdopodobnie Bayrkatar, krążył w czasie sztormu nad okrętem odciągając uwagę załogi, a w tym czasie 2 rakiety Neptun lecąć tuż nad wzburzonym morzem niezauważone trafiły w okręt. Czy tak było? Pewnie tak ale na razie nie wiemy. Problemy z tą hipotezą? Jakieś tam są, nie jest to na 100% oczywiste wcale. Bo na przykład - dlaczego akurat teraz a nie wcześniej? Jeśli mieli takie możliwości? Być może chodzi o to że tych rakiet Ukraina ma tylko kilka sztuk. Po pierwsze chcieli być pewni że się uda i czekali na dobry moment. Być może trzymali je na czarną godzinę, w postaci desantu z morza na Odessę. Teraz ryzyka praktycznie nie ma więc zadziałali. No i jeszcze jakoś tak dziwnie się to skorelowało w czasie z newsem o przekazaniu przez UK przciwokrętowych pocisków Harpoon. Czy to możliwe że to nie byłł Neptun? A może po prostu wiedząc o nadchodzącej dostawie Harpoona nie było im żal Neptuna? Widzicie, nie jest to wcale takie oczywiste. Ale OK, to jest wersja o największej wiarygodności. Inne hipotezy? Jak zawsze wersje rosyjskie są dobre. Pijany bosman mat Serioża wszedł z zapalonym petem do magazynu amunicji. Tia... oczywiście, wykluczyć nie można. Jest jeszcze 3 wersja, też możliwa. Ruscy tak zaminowali morze Czarne że okręt mógł wpaść na własną minę. Natomiast jednak szansa takich zniszczeń czy zatopienia okrętu tej klasy i wielkości przez minę - no raczej nie ma takich szans. Co najwyżej by uszkodziła. Ale znów, pewnie dopiero za jakiś czas poznamy prawdę. Tylko czy to istotne? Poszedł na dno i chuj. Po co drążyć temat. Zatopionemu okrętowi nie zagląda się w kadłub. Wielu ludzi miało wczoraj piękny wieczór. Najpierw info że trafili. Że pożar. Wybuch amunicji. SOS, SOS, SOS! Jak wyszła wiadomość w mediach rosyjskich że cała załoga opuściła okręt to już było dobrze. Bardzo dobrze. Coś takiego oznacza praktycznie zniszczenie okrętu, inaczej raczej się probuje ratować, gasi pożary itp. Po rozkazie pełnej ewakuacji było już wiadomo że został co najwyżej spalony wrak, praktycznie nie do odbudowy. Na koniec info że nawet to zatonęło. Udany dzień. Dla orków wojskowo strata jakaś tragiczna nie jest. Jak wspomniałem wartośc bojowa tego okrętu była znikoma. Technika przestarzała. Ale wartość symboliczna - ogromna. Jak teraz wytłumaczyć narodowi że nasz okręt flagowy w specoperacji zatonął? No i jeszcze ta nazwa...totalna kompromitacja. Nawet reżimowe media nie mogły tego zamieść pod dywan. Dość szybko w newsach się pojawiło.
O rakietach Neptun nic nie wiedziałem więc zacząłem mały reseacrh co to za badziewie. Ok, coś tam jest, nowy wynalazek Ukraiński, udało im się dosłownie kilka sztuk wyprodukować przed wybuchem wojny, i to z problemami. Ale "make my day" to opinia rosyjskich ekpertów na ten temat którą sobie całkiem przypadkiem wygooglałęm. Dla jasności, jakos sprzed roku, jak po raz pierwszy Ukraińcy pokazali Neptuny światu. Co na to rosyjscy eksperci? Machnęli ręką "ehhh tam, ukraiński szajs, wzieli naszą starą rakietę, coś tam poprawili ale pewnie bardziej popsuli, pacany, a ogólnie to przestarzały szmelc, w dodatku my to świetnie znamy tę technologię, tak że to zero zagrożenia dla nas, wiemy jak się to działa i jak się bronić, niet problema". Typowa rosyjska arogancja, lekceważenie i poczucie wyższości które wychodzi na dobre, oczywiście ukraińcom. Ciężko wygrać z przeciwnikiem którego się nie docenia i nie szanuje. Ignorancja to pierwszy stopień do piekła.
Wogóle mam wrażenie że orki tak głeboko kopały za gazowymi skarbami sztolnie w (Pri)Morii że się dokopali do jakiegoś demona, który wypuszczony z niewoli zaczyna się na nich mścić spuszczając jedną plagę za drugą. No taka ilość "pecha" to nie ma prawa się kumulować.
Skarby Morii
A tak może przy okazji rakiet Neptun mała refleksja nad tym o co toczy się ta wojna? Oczywiście, cała geopolityka, wielka Rossija, odbudowa ZSRR, ble ble ble... ambicje Putina, jego osobiste fiksacje itp itd. Pewnie tak. To wszystko ważne. Ale jak się dobrze przyjrzy sprawie to są też na Ukrainie skarby o wiele bardziej realne i materialne. Całkiem wymierne. I całkiem tłuste kąski. I może to też trochę pomaga lepiej zrozumieć o co chodzi w tej wojnie. Oczywiście, żywność, najżyźniejsze na świecie gleby, spichlerz świata. To wiedzą wszyscy. Tłusty kąsek nr 1. Ale to nie wszystko. Ukraina była w czasach ZSRR jednym z jego głownych przemysłowych okręgów. Donbas, Donieck - przemysl ciężki. Na poziomie o wiele wyższym niż w Rosji. Bardzo duża część przemysłu zbrojeniowego była ulokowana właśnie na Ukrainie. W dużej mierze tego najbardziej zaawansowanego technologicznie. Najbardziej innowacyjne czołgi w ZSRR powstawały w Charkowie. Przemysł lotniczy - Antonow, Motor Sicz. Technologie rakietowe - Lucz (tak, to oni robią Neptuny i przeciwpancerne Stugny). Na Ukrainie znajdowały się głowne zakłady produkcyjne i centra badawczo-rozwojowe całej radzieckiej broni rakietowej, pocisków kierowanych, amunicji precyzyjnej, elektroniki Może dla niektorych to szok, ale Ukraina jest w tych obszarach i w tych technologiach do dziś na wyższym poziomie niż Rosja, której nie udało się osiągnąć i odbudować tych zdolności po rozpadzie ZSRR. Czyli kolejne bardzo tłuste kąski. Do tego kapitał łudzki. Też raczej na poziomie dużo powyżej rosyjskiej średniej, zwłaszcza tej poza Europą. Nie bez powodu Ukraina produkuje jednych z najlepszych informatyków na świecie. Przemysł stoczniowy też bardzo dobrze rozwinięty. Krążownik rakietowy Moskwa też tu powstał. A technologia jego turbin (z lat 70-tych) do dziś przerasta możliwości rosyjskiego przemysłu. No i na koniec, jako deserek, dokładnie na obszarze nadchodzącej bitwy kilka lat temu odkryto największe w całej Europie zasoby gazu. Tutaj co prawda Rosja ma swój i nawet dużo więcej, ale wiadomo, monopol jest lepszy dla biznesu od konkurencji, prawda? No więc polityka polityką, ale jest też podejrzanie dużo wymiernych korzyści z przejęcia tego kraju. I tylko szkoda że sama Ukraina korzystała z tego kapitału tak mało efektywnie. Chociaż ostatnio powoli szło to do przodu. Mają na czym się odbudować po wojnie. Miejmy nadzieję że zwycięskiej.