Dzień Siedemdziesiąty
Samozaoranie
Niejaki ork Ławrow postanowił pójść w ślady swojego wielkiego wodza Wołodii. Pozazdrościł mu widać "sukcesów" i poczesnego miejsca w historii Rossiji. Chce dopisać kolejne osiągnięcia rosyjskiej filozofii, geopolityki i zyskać wieczną pamięć pokoleń. No to zaczął łączyć nazizm z Żydami, sugerując że Hitler też był Żydem (?) a cały ten Holocaust to też najprawdopodobniej wielki żydowski spisek. Ktoś wie może co oni tam w tej Moskwie biorą? Bo też chcę spóbować.... musi być coś naprawdę niesamowitego. Może oni już wszyscy powoli Nowiczokiem są traktowani? Ja naprawdę uważałem że taki Ławrow czy każdy inny rosyjski dyplomata to jakimś tam poziomem IQ się legitymuje. Co prawda poziom skurwysyństwa jeszcze wyższy, ale jednak, raczej inteligentne skurwysyny. A tu takie niemiłe zaskoczenie. Nie wiem czy to tylko zatrucie czy może już całkiem psychika im siadła. Zupełnie nie rozumiem jaki tego cel, po co im to było? Izrael do tej pory raczej był bardzo powściągliwy. Mimo nacisków USA raczej niezbyt skory do pomocy, zwłaszcza wojskowej. W dużej mierze ze względu na duży odsetek emigrantów właśnie z terenu Rosji, z dużą sympatią do tego kraju. No to trzeba być jakimś wyjątkowo tępym orkiem bez móżgu żeby tak ładnie to wszystko spierdolić. No bo raczej takie insynuacje nie przysporzyły sprawie wielu fanów w ziemii obiecanej. Wręcz, zupełnie nieoczekiwanie, wywołały wściekłość. I zaczęły przchylać szalę sympatii Izraela w stronę Ukrainy. Czy im się w tej Moskwie naprawdę jakiś program samozagłady włączył? Bo za dużo przyjaciół to oni nie mają. A takich liczących się to raczej wcale. Chin nie liczę bo dla nich to czysty interes był i wyrachowanie a nie żadna, nawet szorstka przyjaźń. Natomiast było trochę w miarę neutralnych krajów. Lub umiarkowanych. Jak Izrael. Nie wiadomo czy pójdzie za tym jakaś większa pomoc wojskowa. Ale teoretycznie jest trochę fajnych zabaweczek z Tel Avivu które Ukraina by chętnie pozyskała, nawet kupując na rynku. Choćby drony czy Iron Dome. Szanse na drony pewnie teraz są, na Iron Dome raczej zerowe. Ale szalka się przesunęła. Genialny ruch. Czekamy jak mogą jeszcze Chiny ugodzić. Bo to chyba idealny kandydat na kolejny ruch. Może coś o rządach Mongołów?
Softpower
Ta wojna też pokazuje jak duże znaczenie ma takie dziwne coś czego nie ma a jest, czyli jak mawiają mądre głowy "softpower". Bo na przykład myślę że fakt że teraz na Ukrainie trwa teraz ta wojna to jest w dużej mierze nasza zasługa. Tak, zasługa a nie "zasługa". Bo myślę że w dużej mierze to właśnie Polska dała Ukraińcom aspiracje do wyrwania się z tego całego "ruskiego miru". To my byliśmy dla nich oknem na ten lepszy, zachodni świat. To miliony pracujących u nas ludzi, którzy przekazali obraz kilku millionom innych pokazało im że można inaczej. Gdyby nie to to po prostu by się powtórzył scenariusz z Donbasu czy Krymu, zileone ludziki, szybka akcja, rozwalenie paru "nacjinalistów" i wracamy na łono ruskiego świata. Pozamiatane. A jednak, tak nie było. Ludzie uwierzyli że mają alternatywe, i na tyle bardziiej atrakcyjną że warto za nią walczyć, warto oddać za nią życie. I dlatego ta wojna trwa już 70 dni, i ruski świat jeszcze nie wygrał, i jest cholernie daleki od tego zwycięstwa. I tak sobie myślę że jest mnóstwo innych miejsc gdzie jako kraj, gdybyśmy myśleli trochę bardziej startegicznie i długofalowo, moglibyśmy naprawdę podbudować swoją pozycję i wpływy. Teraz w sumie trochę to wymusiła wojna. Jako największy ludnościowo i ekonomicznie kraj regionu staliśmy się naturalnie liderem wsparcia dla Ukrainy, ale też ważnym partnerem dla tych wszystkcih małych państw, wspólnie zagrożonych przez wschodniego niedźwiedzia. To na pewno wymusi większa integrację polityczną, ekonomiczną, wojskową. A pewnie mogło się to wydarzyć już dużo wcześniej. Jest też wiele innych, dalekich krajów gdzie myślę że byśmy mogli mocno wzmocnić naszą pozycję a które są chyba jednak trochę zaniedbane. Choćby taka Brazylia, gdzie kiedyś imigracja była prawie tak duża jak do USA. Jest tam jakaś diaspora, ale jakoś jej związki z Polską nie są chyba najmocniejsze. A przecież Brazylia to potężny kraj, jedna z większych gospodarek świata, szybko się rozwija. Ma wiele ciekawych możliości współpracy. Kolejny przykład - taka na przykład Japonia. Juz o tym wspominałem. Kraj na końcu świata niby. Ale przecież też ... graniczy z Rosją. Naszym sąsiadem. I też nie do końca z tym sąsiadem mają dobre relacje. Idealny partner. Wspólne interesy, My ich podziwiamy. Ale oni nas też chyba całkiem lubią. Dla takiej Toyoty jesteśmy jednym z najważniejszych rynków w Europie. Czy byśmy nie mogli tych relacji jeszcze trochę podrasować? Nie wiem, może nawet jakieś zagrania "nie fair", dajmy jakiemuś japończykowi wygrać ze 3 razy konkurs Chopinowski czy coś, zróbmy trochę hype'u. Przy tak zbieżnych interesach może się udać. Kolejny ugór do zagospodarowania to wg mnie Vietnam. Znów mamy jakieś takie "fajne, nie za silne" relacje. A przecież mamy u nas naprawdę ogromną diasporę wietnamską. Już drugie pokolenie, mówiące czasem polszczyzną lępszą od mojej. Mnóstwo elit z Wietnamu u nas własnie studiowało, część wróciła, część zostala u nas, są kontakty, mają rodziny i znajomych. Relacje mamy jeszcze z czasów wojny gdy im pomagaliśmy dość mocno. Nawet jakiś statek nam amerykanie zbombardowali gdy wiózł bratnią pomoc. A to też duży kraj. I szybko się rozwijający, kolejny azjatycki tygrys. Do tej pory byli dość zależni od Rosji. Ale to była przyjaźń z konieczności a nie wyboru. Tak naprawdę też by się chcieli wyrwać z tego. Zwłaszcza gdy Rosja zaczyna współpracować z ich głównym zagrożeniem, Chinami. Może możemy zająć to miejsce? Bo długofalowo to bardziej im po drodze z Zachodem a nie blokiem Chińsko-Ruskim. Czytałem że są badania opinii publicznej gdzie na szczycie sympatii znaleźli się ... amerykanie. Mimo wojny. Oś Rosja - Chiny nie jest dla nich zbyt korzystnym rozwiązaniem. To co Rossija robi w Ukrainie też im raczej nie przypało do gustu. Chyba dałoby się wykorzystać ten kapitał do nawiązania większej współpracy?