Dzień Ćwierćtysięczny
Delfiny dają dupy
Flota Cziernomorska łatwego życia nie ma. Zwłaszcza bycie jej okrętem flagowym to dość ryzykowne zajęcie. Można trochę oberwać po burcie. Atak z 29-ego pażdziernika ukraińskich dronów znów pisze historię wojen. Pierwszy w historii zmasowany i (w miarę) udany atak dronów, tym razem wodnych. Może nie było to Czarnomorskie Pearl Harbour. 2 czy 3 uszkodzone okręty (i to raczej w kategorii "być może") to nie jest jakaś totalna klęska czy, z drugiej strony, oszałamiający sukces. Mimo wszystko operacja udana, jakiś sukces jest, a jest to takia operacja pierwsza w historii. Kolejny dowód że przyszłość należy do dronów. Co niektórzy już, może z lekką przesadą porównują to do ataku Royal Navy na włoską flotę w bazie Taranto. Był to pierwszy w historii udany atak lotnictwa na flotę stacjonującą w świetnie bronionym porcie. Coś co wszyscy do tego dnia uważali za "mission impossible" z gatunku "panie, to nie może się udać". Udało się. Udało się tak bardzo że zainspirowało to japończyków do pomysłu ataku na Pearl Harbour. Teraz takie porównania po ataku na Sewastopol. Pierwszy w hitsorii udany taka dronów na flotę w dobrze bronionej i krytycznie ważnej bazie morskiej. Duża rzecz, mimo umiarkowanych zniszczeń. Bo jednak ta baza faktycznie była i jest broniona dobrze. Jak most krymski. Nawet też mają delfiny bojowe. Widać delfiny nie dają rady. Może mają odmienne poglądy polityczne? Albo zbyt nieświeże rybki im podają? W każdym razie widać wyraźnie że świat wojskowości idzie coraz wyraźniej w stronę dronów jako głównej siły uderzeniowej. Czołowe państwa zaczynają na wszelkie z tym związane technologie wydawać miliardy dolarów. Najwiecej oczywiście USA, ale sporo też UK, Francja, nawet Brazylia. My ostatnio wydajemy milardy na różne systemy klasycznego uzbrojenia. Czołgi, okręty, haubice samobieżne, wyrzutnie rakiet. Na drony idą jakieś ochłapy. Trochę słabo, mając taką szkołę życia za płotem. Holendrzy na Litwie testują ostatnio bojowe drony lądowe, które sobie już powoli wprowadzają.
Powoli zaczyna już się nam robić Terminator. Szczególnie mnie niepokoi jedna myśl. Obecnie drony w większości są jednak jeszcze zdalnie sterowane. Jest operator który naciska na spust. Człowiek. Może i bez sumienia, ale jednak. Jest z tym tylko jeden problem. Potrzebna jest łączność z dronem. A jak jest łączność to można ją zakłócić, przerwać, przechwycić. Są od tego systemy walki elektronicznej. Rozwiązaniem odpornym w pełni na to będą systemy autonomiczne, gdzie AI podejmie decyzje o odpaleniu , strzale, likwidacji, zabiciu. No... nadchodzi Terminator, dużymi krokami. Już co bardziej zaawansowane drony mają tą możliwość zaprogramowaną. Na razie wciąz zasadą jest deczyja operatora. Jak długo jeszcze zanim to nie zostanie zautomatyzowane?
Na koniec z innej beczki. A może i nie. Gdzieś w dalekiej Persji zastrzelono dwóch reżimowych oficjeli. No cóż, nic dziwnego niby, czasy tam teraz burzliwe, zamieszki, bunty, protesty. Tyle tylko że przypadkiem(?) jeden z nich był mocno ponoć zaangażowany w program eksportu dronów do bratniej (od kiedy...?) Rassiji. Zaczyna się robić ciekawie, prawda? Mimo wszystko jednak o aż tak długie macki SBU bym nie podejrzewał, no jakoś nie. Ale znów, po zestrzeleniu i przechwyceniu pierwszych irańskich dronów natychmiast pojawiła się u naszych wschodnich braci delegacja wywiadu Izraela. Oczywiście, bardzo są chłopaki zainteresowane sprzętem z Iranu, i ponoć byli z wizyty i pozyskanych informacji zadowoleni. W podzięce niby sprzedali cenne informacje ukraińcom, ale się tak sobie zastanawiam czy w ramach swoistego "dziekujemy" tajnych służb nie mogli się odwdzięczyć czymś jeszcze? Ich macki już tam całkiem łatwo sięgają. Ale z kolei jest też inna wersja, że pan funkcjonariusz pohańbił cześć jakiejś irańskiej niewiasty, co nie spotkało się ze zrozumieniem jej krewnych. No, i gdzie tu może być prawda?
W każdym razie dość moim zdaniem też znamienny był fakt że atak na flotę Cziernomorską spotkał się oczywiście z natychmiastowym odwetem putlerowców. Jak zwykle zmasowany atak rakietowy na infrastrkurę krytyczną. Aczkolwiek tym razem ciekawostka - były TYLKO rakiety, i żadnych irańskich dronów. Ostatnio były masowo używane, przez kilka tygodni dzień w dzień. Wczoraj nie. Dziwne. Wystrzelili wszystkie? Ponoć mieli ich miec prawie 2 tysiące, na pewno tyle nie zużyli. Chwilowa przerwa operacyjna w oczekiwaniu na nowe dostawy? Może jednak było ich mniej? A może siadła trochę współpraca? A może jednak były za mało skuteczne? Z drugiej strony na jakieś wystrzelonych około 50 pocisików ukraińcy ogłosili zestrzelenie ~90%. A jednocześnie w dużej części kraju znów nie ma prądu i wody? Też się to nie klei do końca.
I tak sobie mija kolejna okrągła "rocznica" tej wojny. 250 dni. Ile jeszcze? Wojna 6-dniowa to już nie będzie. Miejmy nadzieję ze nie kolejna stuletnia...