Dzień Dwieście Osiemdziesiąty Czwarty
Mistrzostwa świata, jesienna pogoda, błota na froncie nie sprzyjają generowaniu wpisów. No ale cóż, raz na jakiś czas wypada. Zawsze się coś zbierze.
Biała Ruś
Znów jak bumerang wraca problem czy Białoruś wejdzie czy nie wejdzie. Wahadło niestety znów się wychyla coraz bardziej w niekorzystną stronę. Rassija coraz bardziej zdesperowana w szukaniu nowych szans i zasobów. Mocno podejrzana śmierć białoruskiegi ministra spraw zagranicznych, wszyscy w zasadzie uważają że to komunikat otwartym tekstem do ichniej elity i władzy: Róbcie co car każe bo będzie źle. Nie wiem czy sprawdzone ale jakieś twitterowe plotki o poważnych problemach ze zdrowiem kilku innych osoób ze strony opozycji jak i reżimu. Mocno to niepokoi. Teraz nagła wizyta weekendowa Szojgu, coś co nie mogło poczekać do poniedziałku? Podpisane jakieś tajemnicze papiery. Wydaje mi się że Luka ma coraz mniejsze pole manewru. W sumie nie ma żadnego. Manewrował, manewrował, w końcu znalazł się w kozim rogu. Nie ma już żadnej kontroli nad państwem, tę powoli przejęli sąsiedzi ze wschodu. Nie ma kontroli nad społeczeństwem, raczej niechętnym władzy. Słabo to widzę. Ich dołączenie do wojny (znaczy się oficjalne, nieoficjalnie to przecież dają putinowcom wszystko poza samymi żołnierzami) to wciąż wielka niewiadoma. Z jednej strony to reżim, który może wymusić pokorę i wykonanie poleceń brutalną siłą, służbami, wsadzić do pierdla czy nawet wysłać do piachu opornych. Kontrolują wszystko w tym państwie. Z drugiej strony armia jednak w dużej mierze oparta na rekrutach, zwykłych ludziach którym wojna nie przypadnie do gustu. Społeczeństwo jednak bardziej podobne to ruskiego, jak to śpiewał Maleńczuk, odważny naród lecz władzy się boi. No nie są to ukraińcy, gotowi ginąć za pomarańczową rewolucję. Ale jak się ich postawi przed wyborem że jednak będą musieli ginąć? Albo za Putina albo za wolną Białoruś? Jak już 3 drogi nie będzie? Może to różnie wyjść. Na front nie pójdą przecież reżimowe elity tylko szary człowiek. Bez szarego człowieka armia nie istnieje. Jest chyba jeszcze opcja że Putin postanowił finalnie włączyć Białoruś do mateczki Rassiji. Wtedy po pierwsze miał by jakiś sukces polityczny. Po drugie móglby sobie wcielić armię Białorusi w szeregi orków. Po trzecie nowe zasoby mobilizacyjne, w ludziach, sprzęcie, amunicji i gospodarce. Zawsze coś. Ryzyko wg niego kontrolowane przez państwo policyjne, które stłumi każdu opór. Tylko czy aby na pewno? Na Ukrainie też już niby kontrolowali sytuację. Opór pewnie co najwyżej będzie pasywny, chyba żeby jednak służby się zbuntowały. Nie bardzo w to wierzę, służby putlera pewnie kontrolują wszystko. W najlepszym razie rezerwy ludzkie im po prostu masowo wyjadą do nas. Na skalę o wiele większą niż w Rassiji, bo tam jednak sporo gotowych ginąć za wielką Rassiję. No nic, pewnie za kilka miesięcy się okaże. W każdym razie ryzyko rośnie, jedyna nadzieja że rośnie dla obu stron.
Odmęta
Od jakiegoś czasu zacząłem szukać potwierdzenia różnych niesymptycznych plotek w temacie wojny na Ukrainie. W tym celu zacząłem przeczesywać odmęty internetów gdzie nie obowiązuje cenzura. Nie to co YT czy Twitter. No niestety, mocny hardcore. Zaczynam lepiej rozumieć dlaczego najeźdzcy nazywani są "orkami". Nie do końca chodzi o zielone mundury i ogólny brak higieny osobistej. Po drugie: nie jedzcie wieprzowiny importowanej z Ukrainy. Nie pytajcie dlaczego, po prostu nie jedzcie. Przy okazji zacząłem się zastanawiać nad przyczyną niekoszerności wieprzowiny na bliskim wschodzie. No....bo kiedyś myślałem że to może przez ryzyko włośnia, w sumie było sensowne. Nowe materiały pokazały że może jednak były zupełnie inny przyczyny aby uznać te sympatyczne zwierzątka za nieczyste. Tam też było dużo wojen... Zresztą z drobiem też bym uważał. Serio. W sumie zastanawiam się nad wartościa takiej cenzury. Mocno to zakłamuje obraz wojny. Bez tych wszystkich rozbryzganych flaków, rozerwanych ciał, urwanych głów i spalonych ciał czołgistów robi się z piekła wersję demo, no jakieś czołgi tam wybuchają sobie. Może puste? Wg mnie mocno to tępi odbiór wojny, i zbyt łatwo pozwala się z nią pogodzić. Rodzi jakąś taką niewinną naiwność, łagodzi opór. Coś jak jedzenie mięsa bez świadomości co się dzieje w rzeźniach. Kto zje soczystego stejka? A kto własnoręcznie ukatrupi i sprawi tę śliczną, mucząca, patrząca wielkimi ufnymi czarnymi oczami krówkę? Mniej nas, prawda? Jakby tak poazywać tę wojnę bez zakłamanej cenzury to jednak chyba mniej ludzi by było obojętnych. Oczywiście 18+. Może też by było mniej romantycznych ochotników, idących na wojenkę jak na przygodę.
Fajny wywiad ostatnio widziałem z ochotnikiem z UK. Szczery, bez propagandy. Ta wojna nie jest sympatyczna. Ukraina nie radzi sobie aż tak dobrze jak to pokazuje. Armia Ukrainy nie do końca jest dużo lepsza od rosyjskiej. Jest duża korupcja, są słabi oifcerorowie, kwitnie złodziejstwo. Brakuje wszystkiego, podstawowych rzeczy. To jednak jest bardzo biedny kraj. Jakość ochotników wszelaka, od totalnych naiwniaków, poprzez totalnych mitomanów po faktycznie świetnie wyszkolonych kolesi z elitarnych jednostek. Jednak dużo właśnie takich niedorobionych romantyków, którzy oczekiwali że będą rozwalać ruskich jak w "Call of Duty". Ciekawa uwaga była taka że nawet mocno dośwaodczeni żołnierze z zachodnich armii się nie sprawdzali (nie wszyscy, ale były takie przypadki). Po prostu, w bogatych, dobrze zorganizowanych armiach walczy się inaczej niż na Ukrainie. Kolesie z armii USA na przykład nie potrafią nawet ogniska zapalić, bo u siebie mieli gazowe kuchenki i racje MRE w dowolnej ilości. Podobnie w samej walce: "strzelają do nas, dajcie wsparcie z powietrza". Ukraińcy "....??? jakie lotnictwo...? zostały nam 3 migi i latają nad Kijowem.." Wsparcie artyleryjskie na już...? Tak, będzie, za kilkanaście godzin, a na razie radzicie sobie sami. Niestety, głównie to nie wy strzelacie do ruskcih tylko ruscy do was. Taki life. Hard life. No nietego się wielu spodziewało. Ludzie z pierwszego świata nie do końca już sobie radzą z światem trzecim. No i tak dalej. Fajnie się go słuchało, facet umiał barwnie opowiadać i miał zmysł do obserwacji.
Inna obserwacja - czy my sobie naprawdę zdajemy sprawę ze skali tej wojny...? Wyszedł właśnie świetny raport RUSI o pierwszych miesiącach wojny. Naprawdę fachowa, głęboka analiza topowych NATOwskich expertów, z wnioskami dla armii NATO a zwłaszcza UK. Niektóre uwagi zwalają z nóg. Już pisałem o tym że ukraińcy zniszczyli już więcej ruskich czołgów niż ma obecnia cała Europa, razem wzięta. Ale są inne, też szokujące liczby. Na przykład fakt że gdyby UK chciała toczyć wojnę z taką intensywnościa jak RU w szczycie swojej aktywności, przed HIMARSowaniem, to cały jej zapas amunicji do artylerii wystarczyłby na 2 ... jak myślicie? 2 lata? 2 miesiące? 2 tygodnie? Otóż... wszystko źle. Jedna z najpotężniejszych armii NATO w EU miałaby amunicji na 2 dni. 2 dni i nie macie czym strzelać. Gdyby strzelali tylko tak intensywnie jak biedna Ukraina to byłoby to 10 dni. W innych krajach jest ponoć podobnie. Wyjątkiem jest Finlandia. Tak... ci to wiedzą co im grozi. I naprawdę są na to gotowi.
Do następnego.