• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Pamiętnik Czasu Wojny

Ponieważ TA wojna jakoś mną mocno poruszyła i muszę dać ujście emocjom, dobrym i złym. Zacząłem tak komentować sobie tę wojnę na fb, i kilku osobom się to spodobało. Ale że komentarze robiły się za duże to chyba blog będzie lepszym narzędziem. Poza tym jak się komuś spodoba to będzie łatwiej propagować, a co. Ostrzegam, spostrzeżenia są moje, prywatne, często dużo emocji, ale to wojna. Na większości poruszanych tematów się nie znam. Mogę pisać głupoty, Nie bierzcie tego zbytnio na serio. To są emocje, zmieszane z okruchami wiedzy i analizy faktów, danych. Komu się podoba zaprasza. Komu nie, nie musi czytać. Raczej pisze dla znajomych niż szerszej publiki.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2025
  • Listopad 2024
  • Sierpień 2024
  • Czerwiec 2024
  • Kwiecień 2024
  • Marzec 2024
  • Luty 2024
  • Styczeń 2024
  • Grudzień 2023
  • Listopad 2023
  • Październik 2023
  • Wrzesień 2023
  • Sierpień 2023
  • Lipiec 2023
  • Czerwiec 2023
  • Maj 2023
  • Kwiecień 2023
  • Marzec 2023
  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022
  • Lipiec 2022
  • Czerwiec 2022
  • Maj 2022
  • Kwiecień 2022
  • Marzec 2022
  • Luty 2022

Archiwum czerwiec 2022, strona 1


< 1 2 >

Dzień sto siódmy

Wladimir

Dziś znów słów parę o neocarze Wladimirze. Właśnie bez żenady i skrupułow ogłosił że Rosja po prostu odbiera sobie swoje odwieczne ziemie. Ot tak, bo zawsze były ich. A nawet jeśli nie były to były. Bo tak się panu carowi fakty historyczne może i trochę pomieszały, ale kto się odważy wypomnieć. Tak powiedział, tak jest. Od razu spojrzałem na stare mapy, choćby takie XIX wieczne, nie wygląda to dobrze.  I chyba trochę w tym tkwi właśnie problem Wołodii. Bo takie słowa nie wyglądają dobrze dla wielu sąsiadów naszego neocaratu. Kolejne genialne posunięcie. Kolejne Kraby od Polaków którzy chyba nie bardzo chcą sobie wybierać pod którym zaborem bedą sobie chcieli egzystować. Bałtyki wysyłające kolejne pakiety pomocowe. Finowie chyba też nie do końca są z tym OK, na pewno zmniejszy się ich zainteresowanie NATO. Szwedzi na to NATO. Nie wiem jakim echem się to odbiło w azjatyckich republikach, ale pewnie ich ambasady w Pekinie pracują na zdwojonych obrotach.  Japończycy... ci chyba mają trochę odmienną opinię na tematy własnościowe na Kurylach.  A tu jeszcze kolejne genialne posunięcie - zakaz połowów dla japońskich rybaków wokół Kuryli. No ja nie wiem czy to było dobre posunięcie. Japończycy te swoje sushi to jednak lubią. Bardzo lubią. A lobby rybackie u nich to jest jeszcze gorsze niż nasi górnicy. Przypomnę że oni wciąż tam łowią wieloryby i delfiny i nie ma siły która by im w tym przeszkodziła. A tu Wołodia im chce zakazać.  Jak tam wyruszy japońska flotylla rybacka w eskorcie japońskiej... siły samoobrony.... to żeby się to czasem drugą Cuszimą im nie skończyło. 

Ogólnie z tym terytorialnymi roszczeniami to lepiej ostrożnie, zwłaszcza jak się właśnie zaorało swoją armię w błotach Ukrainy. Bo po pierwsze sąsiedzi się mogą nieco zaniepokoić. I albo zebrać w kupę i pomagać z większą werwą temu co własnie dostaje wpierdol, albo zadzownić na noebieską linię. A po drugie to może to zadziałać w drugą stronę. Ktoś sobie może przypomnieć do kogo należała na przykład Syberia w XIIIw. Albo Smoleńsk w XVIIw. 

Make my day 

 Wiewiórki donoszą że jeden z agentów ochrony naszego neocara ma bardzo wdzięczną i zaszczytną funkcję. Otóż ów zacny pan oficyjer FSB ma za zadanie na licznych wyprawach zbierać ekskrementa swego neocara i zabierać je do Moskwy. Chodzi ponoć o to żeby komuś nie wpadły w ręce próbki, które by można było poddać analizie i poznać tajne szczegóły stanu zdrowia Vladimira. Być może to prawda, być może urban legend. Ale gdyby to była prawda to by to dodatkowo potwierdzało plotki że ten stan zdrowia pewnie najlepszy nie jest. Może zatrucie ołowiem? To jeszcze do ustalenia.  Ale mimo wszystko, nic tylko zazdrościć fuchy panu z FSB. Dream job. Pomyślcie, pewnie całe oglądał Bonda, marząc o brawurowych akcjach, super hitech gadzetach i pięknych kobietach. A tu taka szara, pardon, brązowa rzeczywistość.. I jak to potem sobie w CV wpisać w rubryce   "responsibilities"? Przesrane... No kupa śmiechu.  

10 czerwca 2022   Dodaj komentarz
wojna   ukraina   rosja  

Dzień Sto Szósty

Wojna Futbolowa

Totalna klęska. 6:1 z Belgią wczoraj....  Co to ma wspólnego z wojna na Ukrainie? Zasadniczo nic. Chociaż.. Ukraina też nie dawno grała, baraże o awans na mistrzostwa w Katarze. Takim państwie, nie kichaniu. Tak na wszelki wypadek, kto wie kto to czyta laughing. Pierwszy mecz i sprawili niespodziankę. Mimo wojny, nie grającej ligi, z wielkim poświęceniem i zaangażowaniem, wbrew wszystkim szansom. Dając radość wielu współplemieńcom. Dając chwilę otuchy w cięzkim czasie. Niestety w drugim meczy przegrali. W sumie niby nic wielkiego, to sport, jedni albo drudzy musieli wygrać. Ale jednak szkoda, zwłaszcza że się to odbyło w atmosferze jednak skandalu. Po ewidentnym błędzie sędziego. Nie do końca można mieć świadomość że wygrał w tych okolicznościach lepszy. I to jest przykre. Niby tylko sport, ale jednak takie rzeczy też wpływają na morale. Poza tym te mecze na mistrzostwach, to mogłaby być wspaniała arena do marketingu politycznego, pokazania sprawy światu. Bo wiele wskazuje na to że ta wojna się szybko nie skończy. Oczywiście też by było coś dające jakiś nie mały boost dla morale i wojsk (chłopaki na froncie też lubią meczyk obejrzeć), i dla całego kraju. Jakby byli faktycznie gorsi sportowo OK, ale w tej sytuacji naprawdę super niefortunne zdarzenie.

Zresztą mam wrażenie że ta wojna, jej przebieg bardzo mocno podbudowały samoocenę narodu ukraińskiego. Przedtem raczej trudno było im być dumnym z czegokolwiek. Kraj może i piękny, ale bardzo biedny, taka trochę Afryka Europy,  korupcja, postradziecki syf, szukanie pracy za zachodnią granicą, często praca poniżej kwalifikacji (skąd my to znamy?), brak perspektyw. Trudno było się z tym dobrze czuć czy być dumnym. Raczej człowiek czuł się pariasem Europy. A tu nagle Ukraina nie daję się pokonać niby 2 armii świata. Trochę pewnie to patologiczne że głównym powodem dumy narodowej jest udana wojna, ale zawsze to coś. Jest jakiś punkt zaczepienia, że może jak się udało z wojną to może i uda się w innych dziedzinach? Bo faktem jest też że mieli parę okresów fajnego wzrostu. I różne inne szatany mocno się starały żeby te sukcesy nie były zbyt trwałe. No nic, pożyjemy zobaczymy, na razie trzeba jakoś wojnę zakończyć.

Back to the future  

Czasem mam dziwne wrażenie że ta wojna cofa się w czasie.  No bo tak. Zaczęło się od bardzo nowoczesnych uderzeń kierowanych rakiet, desantów wojsk z helikopterów. XXI wiek. Katastrofa pod Hostomelem. Potem błyskawiczne rajdy wojsk pancernych i zmotoryzowanych. Taki Blitzkrieg, też dość współczesny, choć znany na świecie od 2WŚ. Znów nie do końca udany. Wycofanie spod Kijowa. Główna akcja przenosi się do Donbasu.  I tu czas się powoli cofa, tutaj zaczyna być to wojna pozycyjna. Ogromne ostrzały artyleryjskie dobrze okopanych wojsk. 1WŚ w pełnej krasie, prawie niczym się to nie różni koncepcyjnie od Marny czy Verdun. 

Nie tylko sam sposób prowadzenia wojny się zmienia. Również sprzętowo wygląda to dość ciekawie. OK, są drony. Taki lekki puder na pryszczatej mordzie. Powoli kończą się zapasy precyzyjnej amunicji, coraz więcej używa się starych zapasów zwykłych bombek. Orki wyciągają z magazynów stare T-62. A i to chyba nie wystarczy na długo przy tych stratach. Dojdziemy do T-55? Czekam z niecierpliwością. Sprzęt który z zachodu dostaje Ukraina to też sprzęt raczej już z rezerw, powoli wycofywany z innych armii. Często gorszy niż to co mieli. Część dostaw to rzeczy które by trzeba było utylizować gdyby nie trafiło na wojnę. 

Niesamowicie wygląda broń strzelecka. Koledzy z Donbastanu i Ługandy masowo są uzbrajani w karabiny Mosin - Nagant.  Model 1891.... Nie, nie ma tu literówki. 1891. Tak, to rok. Walczyli nimi nie ich dziadowie, ale raczej pra- a może nawet pra-pra-dziadowie. OK, wiem, pewnie to ciut nowsze wersje, ale jednak, to jest konstrukcja która miała kilkadziesiąt lat gdy zaczynała się 1WŚ...  I to nie jest wyjątek. Hitem na forach są nagrania z ckm Maxim, Wzór 1910. Znów broń która była szczytem techniiki, w pierwszej wojnie... A najlepsze że żołnierze ją sobie chwalą. Stare ale jare. No ale właśnie napisałem że w Donbasie trwa w sumie powtórka z 1WŚ. Więc nic dziwnego że broń z tego okresu sprawdza się znakomicie. W okopach ciężar jest ograniczonym problemem, a broń będaca szczytem rewolucji przemysłowej jest już bardzo niezawodna i skuteczna. Chłodzenie wodą znakomicie nadaje się do długiego strzelania. Są w tym lepsze od najnowszych konstrukcji. 

O takich młodziakach jak rkm Diegtarjewa (ten z 4 pancernych i psa, z talerzem na naboje, model 1928), pepeszach czy jednak samopowtarzalnych SVT nie ma co nawet pisać. Tylko fajnie wygladają z nowoczesnymi usprawnieniami jak obowiązkowe ostatnio tłumiki czy nowsze celowniki. Podobnie z darowaną bronią z zachodu, jak M-14. No, to już przynajmniej z 2 poł XX wieku. Oczywiście, są też najnowsze,  nasze Gromy  (dobry test), czeskie BRENy. Ale jednak Maxim na taczance... robi wrażenie. Jeszcze zamontowany na jakimś dziwnym pojeżdzie. Ale jeszcze lepsze wrażenie robią ukraińskie "technicale". W Afryce to pickupy z zamontowanym wkm-em. Takim trochę większym karabinem maszynowym. Na Ukrainie technical to wielka ciężarówka z automatyczną armatą 57mm. Taki trochę podrasowany. Jednak trochę inna kultura techniczna niż w Afryce.   

MTV

"Dobrego Wieczera, my z Ukrainy"... BUUUMMM.... Trzeba przyznać narodom słowiańskim, zwłaszcza wschodnim,  że wojenka i piosenka idą u nich w parze jak nigdzie na świecie. Kiedyś wesoły Sasza z akordeonem i pepeszą śpiewał o Kalince majej. Dziś forma trochę nowsza,  teledyski z nagarniami walk z podkładem muzycznym. Z jednej strony "dobrego wieczera", "orły i sokoły", pieśni o Bayraktarze, a z drugiej rzewne pieśni o śniegach Kaukaza i akcjach specnaza. Czy jakoś tak. W każdym razie na wojnę tylko z pieśnią na ustach. Wspaniałość. Dobrego Wieczera!  I jak najczęściej. 

09 czerwca 2022   Dodaj komentarz
wojna   ukraina   rosja  

Dzień Trzy Tysiące Dwudziesty Pierwszy

3021

Dlaczego, coś  mi się popieprzyło z liczeniem do 102? Może trochę, ale przecież ta wojna nie zaczęła się 24 lutego 2022.  Ona zaczęła się na Krymie, 26 lutego 2014. Trzeba przyznać że mocno się zmieniła. Ogladałem ostatnio reportaże BBC o Ukrainie. Jakieś dziwne były. Obszarpani wojskowi, którzy nie wiedzą co robić, jakieś rosyjskojęzyczne milicje, armia ukraińska rozbrajana, zagubiona, jeżdząca bez sensu z miejsca w miejsce. Ludzie którzy bardzo żle mówili o Ukrainie i marzyli o życiu Rosji. Babcia która dziękowała Bogu za emeryturę z Rosji, bo ta z Kijowa byłaby 4x mniejsza.  Raczej nie czuli więzi z Ukrainą, uważali się za prześladowaych za prorosyjskość, język, marzenie o odbudowie ZSRR bo wtedy im się naprawdę żyło łatwiej. Celowo nie piszę że lepiej. Byłem lekko skonfundowany, przynajmniej do momentu gdy nie zobaczyłem daty publikacji, 2014 rok. Sam początek.  Mocno inny świat niż dziś. 

Izium

 Przez jakiś czas "Schwerpunkt", główny punkt ciężkości natarcia rosyjskiego, był na wyłomie w okolicach Iziumu. Tu zebrały się największe stada orków, zebranych z pobojowisk pod Kijowem. Było duże zagrożenie, ostatnio sytuacja się ustabilizowała. To znaczy Ukraińcom udało się opanować sytuację, nie zrobiło się to samo. Oddajmy Dmitro co Dmitrowe. Ostatnio jakiś rosyjski milbloger ujawnił trochę więcej ciekawych wieści z tego co tam zaszło. Otóż głowne siły pochodziły z 35 Armii. To horda orków zamieszkująca bardzo odległe wschodnie pustkowia Mordoru. Taka trochę nie do końca cywilizowana, nawet jak na standardy orkowe, jak również ogólnie mniej doinwestowana. No i ta 35 Armia została poddana pod tym Izuimem procesowi anihilacji. Dosłownie i bez przesady.  Koleś podawał że w jednej z jej brygad pozostało kilkadziesiąt osobników Orków, w innej kilkaset. Z całej brygady. Walki były bardzo ciężkie, toczone w terenie leśnym. Z lasem problem jest taki że jak strzela artyleria to pociski wybuchają w koronach drzew. Na żołnierzy sypie się prawdziwy grad odłamków i morderczych drzazg masakrujących wszystkich "szczęśliwców".  Jedyny ratunek to bardzo dokładne, szybkie i głębokie okopanie się, co daje jakieś szanse na schowanie się w razie ostrzału.  Ale we wspaniałej maszynie wojskowej jaką jest armia orków, problemem jest nawet zdobycie tak zaawansowanych , wykutych przez elfich czarodziejów gadżetów jak... szpadle czy kilofy. Pewnie jakieś magiczne muszą być czy co? Procesory do łopat amerykanie embargiem objęli...? No więc będące pod ostrzałem orki nie miały żadnego sprzętu saperskiego. Gołymi łapami ryły okopy (znaczy się próbowały).  Milbloger był ze strony rosyjskiej, więc trochę podkoloryzował, twierdząc że biedne orki łopaty i kilofy musialy "kupowac" u okolicznej ludności cywilnej. No nie czepiajcie się, tak napisał, że niby kupowali. Widocznie nie widzi mu się 15 lat łagru za użycie bardzoiej poprawnego czasownika. Trzeba zrozumieć chłopaka. Ale już sobie wyobrażam te sceny:

- Puk Puk!!!

- Kto tam...?

- Niezwyciężona Armia Czerwona !

- O fuck... czego chcecie? Zgwałcić mi żonę?

- To też, ale może innym razem.

- Może pralkę chcecie?

- tak, przyda się .. tylko Kamaza nam ukry rozwalili, więc nie teraz

- iphone nie mam, może telewizor chociaż "kupicie"?

- a nie ma pan po prostu jakieś łopaty na zbyciu...? Albo szpadla..?

Takie to były sobie orków rozmowy. Jeszcze lepsza scenka była z dostawą dla wojsk papieru toaleteowego. Niestety padał deszcz a plandeka na Kamazie była cosik dziurawa. Papier zamókł. Przyszedł dowódca i po gospodarsku, kazał żołnierzom ten papier rozwiesić i wysuszyć. Tak było. A mi jak to czytam to się przypomina od razu trochę "Potop". Pamiętaci, tam jest taka scena jak Szwedzki wódz patrzy jak jego wygłodniali żołnierze w błocie całym oddziałem łapią jedną zmarnowaną kurkę. Widząc to zrozumiał swoją klęskę i zzarządza odwrót. Nie wiem, tak jakoś mi się skojarzyło. Tylko obawiam się że jednak Szwecja to była nawet wtedy wyzsza kultura społeczna niż dzisiejsza Rossija. No i wodzowie raczej widzą swoje armie tylko na paradach na placu Czerwocnym a nie w polu. Dystans społeczny nie pozwala pewnych rzeczy zrozumieć. Bo co, myślicie że ktokolwiek powiedział Wołodii że ich cała 35 armia poszła w pizdu do piachu bo szpadli nie było? 

Tymczasem oglądałem dokument o armii brytyjskiej, tym oddziale czołgów który do nas wysłali w ramach NATO. Oni tam sobie właśnie wprowadzili kampanię ... druku 3D. Jak się jakaś część do czegoś zepsuje to zamiast czekać na dostawę kilka dni to można to sobie na drukarce 3D w parę godzin wydrukować. Porównajcie to sobie z brakiem szpadli. 

Milblogerzy

Jak już wspominałem nowa kategoria celebrytów. Ale tm razem nie o Wolskim. Bardzo ciekawe rzeczy się dzieją też w tej branży w Rassiji. No oczywiście, że najlepiej wiedzą o tym co piszczy w armii rosyjskiej. Niektórzy mieli renomę światową, wyznaczali standardy, cały świat ich obserwował, super analizy, informacje wyciągane z niedostępnych dla innych żródeł, duża rzetelność.  Taki kanał "lost armor" uchodził za najlepsze na świecie źródło dokumentujące straty czołgów. Ale już nie publikuje. Bo nowe prawo może mu za to podarować 15 lat urlopu w łagrze. Taki detox cyfrowy. No cóż, reżim nie lubi prawdy. Tak tylko warto dodać że jak wszędzie na świecie, ci ludzie w tej branży to nie są elemty wrogie, a wręcz powiedziałbym że mocno patriotyczne, prorosyjskie, często wręcz nacjonalistyczne. Oni tam nie krytykowali żeby coś ośmieszyć, ale raczej apelowali żeby poprawić, wytykają błędy, analizują rzetelnie. I za takie rzeczy można tam teraz 15 lat. Mimo to jest tam coraz większe oburzenie i krytyka działań władz i sposobu prowadzenia tej wojny, wpływu jak na armię. Ze wzgledu na poiglądy to są ciekawe i ważne głosy, i bardzo władzy nie na rękę. bo trudno tym kolesiom zarzucać wiarygodnie antyrosyjskość. 

Ostatnio też fajny wywiad z bułgarskim analitykiem który w czasie gdy nikt nie dawał szans Ukrainie twierdził że Rassija tę wojnę przegra. Przewidział rozwój wydarzeń lepiej niż największe wywiady świata. Korzystał głownie ze żródeł rosyjskich, głównie lokalnych, zestawiał to z oficjalnymi danymi i bardzo pesymistyczny obraz rosyjskiej armii z tego wynikał, który umknął zachodnim wywiadom, zapatrzonym na oficjalne zakłamane dane, czy obrazki z Syrii. Co takiego odkrył kolega? Coś co chyba jest zrozumiałe dla nas, ludzi którzy sami się wychowali w systemie komunistycznym, ale całkowicie nie mieści się w percepcji ludzi z zachodu. Oni nie znają tego świata, sposobu myślenia, i nie rozumieją jak to działa. Jego konkluzje to przede wszystkim to że nie można przenosić tego co pokazali w Syrii, gdzie brały udział eligtarne, topowe jednostki, na skalę całej armii. Bo ta armia to jest wielka ściema, korupcja, bieda, syf, złodziejstwo, dziedowszczyzna (po naszemu "fala"),  braki kadrowe, sprzętowe.  Stany osobowe wygladają dobrze na papierze dla Kremla. Robi się to tak że jak dowódca ma co roku zadanie na ileś kontraktów zawodowych w planie wykonać. No to wykonuje. Żołnierze podpisują, dostają kasę. Na dzień raportu do przełożonych wszystko się zgadzało.  Tyle że te kontrakty to są na miesiąc albo trzy. Jak już raport pójdzie to żołnierze też znikają. Plan wykonany. Łączne braki to były już przed wojną 20-30% stanu, czasem więcej czasem mniej. Dalej płace są super niskie, nikt nie chce iśc do armii, zwłaszcza jak można zginąc. Jednym z głównych żródeł dochodu żołnierzy kontraktowych są łapówki od poborowych żeby im fala dawała spokój i na przykład butów  nie kradła. Ktoś się dziwi temu co robią na Ukrainie...? Korupcja jest taka że procesy o kradzież, i to nie butów a na przykład czołgów i częsci do nich mieli oficerowie. I to nie byle jacy. Tacy na przykład z tytułem Bohatera Rosji. Ktoś sobie u nas potrafi wyobraźić kolesia z Virtuti Militari który czołgi kradnie? No wogóle czołg ukraść...mają rozmach, skurwysyny. Nie to co pralka, kombajn czy parę tysięcy ton pszenicy.       

 

  

05 czerwca 2022   Dodaj komentarz
wojna   ukraina   rosja  

Dzień Setny

100

No, to chcąc czy też może bardziej nie chcąc doczealiśmy okrągłej rocznicy naszej wojenki.  Trzeba przyznać że jak na błyskawiczną 3 dniową operację specjalną to całkiem zacny wynik. I obie strony mają w tym wielkie zasługi, tudzież "zasługi". No więc czas na podsumowanie różnych aspektów tej zabawy dużych chłopców, i nie tylko.

Geopolityka

Już wielkokrotnie chwaliliśmy wielke zasługu Wladimira na rzecz świata, pokoju, rozwoju NATO więc się nie będę powtarzał. Ktoś chciał być nowym Piotrem Wielkim, a sprorokował być może kolejną Wielką Smutę. Ale nie dzielmy skóry na niedźwiedziu. Bo chyba nie jest ani tak dobrze ani tak żle jak byśmy chcieli (i dla kogo).  Takiej rewolucji na mapie światowych relacji nie było od czasów 2WŚ. Najważniejsze rzeczy wg mnie to .... cholera, dużo tego. Na pewno zjednoczenie szeroko rozumianego "zachodu"  (bo trzeba tu doliczyć też Australię, Japonię czy Koreę) w walce z Imperium Zła. Przy tym co się działo w ostatnich latach, gdy różne partykularne interesy były ważne i ważniejsze to spora zmiana. Kolejna rzecz kluczowa, choć niestety nie wiem czy na dobre to wyjdzie ludzkości w długim terminie, to ponowna militaryzacja Europy. Bo iluzja pacyfizmu zaszła chyba za daleko, doszliśmy do paradoksalnego momentu w którym rozbrojenie przyczyniło się być może do wojny. Prawda znana od starożytności, pragniesz pokoju szykuj się do wojny. Obecnie dla przemysłu zbrojeniowego nastaje prawdzie eldorado. A Ukraina najlepszym salonem wystawowym w tej branży. Ale zaległości są też ogromne. Jeśli UK, Niemcy i Francja mają łącznie mniej czołgów niż Ukraina zniszczyła wrogowi w ciągu 100 dni wojny to będzie proces na lata. Ale jednak proces się zaczyna, i dotyczy też innych krajów, na przykład Japonii.   

Rozszerzenie NATO o Szwecję i Finalndię - coś wspaniałego. Najlepsze są ich spokojne, wyważone, super rozsadne i analityczne, typowo nordyckie reakcje na wszelkie głosy kometujące czy krytykujące tę decyzję. Zmiana nastrojów całych narodów w ciągu dni o 180 stopni. Kolejna zasługa Wołodii. Ale też trzeba przyznać że byli na to tak naprawdę od dawna przygotowani pod każdym względem. Każdy to odczytuje jako natychmiastowe wzmocnienie NATO, a nie obciążenie. A różnie bywało, choćby z nami. Reakcja Turcji może trochę zdziwiła. Ale jak ktoś był kiedyż na bazarze w Turcji to chyba wie o co chodzi. Trzeba się trochę potargować. Ogólnie NATO pokazało swoją siłę i sprawność. Nie tylko Rosji, ale też pewnym innym asprirującym mocarstwom, które zaczęły się zastanawiać czy warto smokowi podążyć szlakiem wielkiego niedźwiedzia. 

Wydaje mi się że bardzo ciekawym aspektem jest też ogólny upadek wizerunku Rosji na jej własnym terenie czy też strefie wpływów. te wszystkie post-sowieckie republiki, często całkowicie od Moskwy zależne, jednak patrzą na Ukrainę  z przerażeniem i niesmakiem. Nie podoba im się to co i jak się tam stało. Wiedzą że są następne na liście. Znamienne że nawet tak prorosyjskie regiony jak Osetia zaczęły się dystansować. Nie udzielają oczekiwanej pomocy. Ciekawe jakie mają alternatywy. Pewnie poszukają oparcia przeciw ekspanji Kremla w Pekinie, zwłaszcza te azjatyckie, jak Kazachstan. Czyżby faktycznie ta Rossija się miała tak posypać jak wieszczą niektórzy? Droga chyba jeszcze do tego daleka, ale być może pierwsze kroki w przepaść Wołodia wykonał. Do tego dojdzie pewnie choćby utrata wpływu w krajach jak Indie, gdzie już tak chętnie się nie będzie ruskiego złomu kupować. Bo po pierwsze się średnio sprawdził, po drugie ciężko go produkować w warunkach sankcji, ciężko serwisować, a jeszcze brzydko pachnie to wszystko. Po ci się narażać. Wpływy w Bałtykach stracili już dawno, ale jednak teraz w zasadzie stali sie wrogiem nr jeden. W zasadzie prowadzą one już z Kremlem praktycznie wojnę, udzielając Ukrainie pomocy ogromnej jak na swoje możliwości i skalę. Co więcej Kreml stracił też całkowicie wpływy budowane mozolnie w Europie przez dziesięciolecia. Cięzka praca FSB, GRU na budowanie agentury wpływu, milardy na te wszystkie olimpiady, mistrzostwa, finały ligi mistrzów, relacje biznesowe, wszystko poszło uprawiać miłość własną.  A szło im całkiem nieżle.  

Jednak nie do końca jest tak róźowo. Po początkowej reakcji coraz więcej wątpliwości i rys, nie każdy w pomoc Ukrainie jest tak samo intensywnie zaangażowany. Część się wykpiwa neutralnością, część brakami w magazynach, widać że nie każdy chętny do drażnienia niiedżwiedzia. To w Europie. Bardzo pouczające w sytuacji geopolitycznej są mapki pokazujące kraje dające pomoc zbrojną Ukrainie. Większa część Europy, poza Szwajcarami, Austrią i częścią byłej Jugosławii. Ale poza tym już tylko USA, Kanada, Australia. Może coś tam z Korei, Japonia nie daje uzbrojenia choć daje inne rzeczy. Tyle że to tyle. Wieksza część Azji, Afryka, Ameryka Łacińska - nic. Nie jest to wojna Rosji ze światem, raczej tylko z "zachodem".  

Celebryci

Komentatorzy militarni, dawaniej znani wąskiemu gronu wtajemniczonych teraz są celebrytami pierwszej wody. Postaci takie jak Wolski weszły jak tornado  do świadomości społecznej. Cały naród czeka na debatę Wolski - Bartosiak bardziej niż na debaty prezydenckie. Tematyka wojskowa to temat każdego spotkania towarzyskiego, każdy się teraz na tym zna jak na piłce.  Pewnie nawet dobrze to dla świadomości społecznej. W obecnej sytuacji warto żeby choćby dobrze dokonać modernizacji armii, tym sterują politycy, a wybieramy ich my. Pójdą na to teraz, patrząc na zakupowe plany przeogromne pieniądze podatnika, czyli nasze. Warto to kontrolować aby wydać je efektywnie. Na przykład tworzy się właśnie 4 dywizja, zaczęły się plotki że zakupy wskazują na powstanie jeszcze piątej  w ramach rozbudowy armii.  Tylko słuszne pytanie to skąd my na to weżmiemy ludzi? Wojsko teraz radzi sobie z tym średnio przy 3 dywizjach.  A właśnie powstają analizy że jednym z głównych powodów klęski putinowców było niepełne ukompletowanie jednostek. Brakowało ludzi. I to nie tyle globalnie co właśnie w stosunku do planu w jednostkach.  Tzn gdyby ci sami ludzie byli w mniejszej liczbie ale w pełni obsadzonych jednostek to by walczyli dużo lepiej. No więc czy my się czegoś na tej wojnie uczymy...? Kolejna rzecz którą krytyjują eksperci to paniczne zakupy sprzętu, często bez sensu, gorszego, tworząc galimatjas typów i modeli prawie jak na Ukrainie, często kosztem własnego przemysłu.  Jaikby chciano za wszelką cenę wydać jak najszybciej te pozyskane dzięki wojnie miliardy, bo zaraz się wojna skończy i nam zabiorą. Także fajnie czasem posłuchać fachowców ktorzy to komentują. Bo warto dobrze wydawać tak ogromne nasze pieniądze, i warto mieć dobrą armię. 

Inna sprawa że medialność tej wojny sprawia że są pokazywane rzeczy które można pokazać i takie których nie powinno się pokazywać. Każdy chce mieć tu te swoje 5 minut sławy. Czasem wyjdzie coś fajnego, a czasem wychodzi piękna katastrofa.  Było już wiele przypadków że nagrany film z tiktoka czy relacja dziennikarska zdradziła cel dla wroga. A na przykład ostatnio wyszła na jaw sprawa Krabów. Ukraina dostała już 18 sztuk od nas, fajny sprzęt, nowoczesny, jedna z najgrożniejszych broni jakieś dostają. Te 18 sztuk to gotowe produkty już wyprodukowane. Ale wtedy jakiś pajac postawił sobie poprawić PR i zdradził że Ukraina kupuje u nas dalszych kilkadziesiąt sztuk u producenta. Nowych , które dopiero trzeba produkować. No i jest zonk. Bo po pierwsze po co to było wiedzieć orkom? Ale dobra, mają dobre służby, pewmie i tak by się dowiedzieli. Ale może parę dni poźniej?  Nieważne. Gorzej że dowiedzieli się o tym wszyscy. Cały świat. Także na przykład tacy dostawcy podzespołów do Krabów. I zaczynają się problemy, bo część z nich na przykład pochodzi z krajów niechętnych sprzedaży uzbrojenia Ukrainie. I mogą zaczać mieć z tym wątpliwości, i na przykład odmówić dostaw. Co produkcję uniemożliwi lub bardzo opóźni i utrudni. Nawet być może nie tylko Ukrainie, ale też dla Polski. Ktoś chciał zabłysnąć a się spalił. 

Battleground

W pierwszym rzucie wojska inwazyjne liczyły 250 tysięcy żołnierzy, 4200 czołgów. Po drugim rzucie liczba ta wzrosła do 450 tysięcy żołnierzy i 6500 czołgów. Ach, tak, w roku 1968. W czasie inwazji na Czechoslowację. Kraj pewnie ze 3 razy mnijeszy i 3x mniej ludny od Ukrainy. Wtedy to mieli rozmach, skurwysyny. Na Ukrainę, 3x większy kraj rzucli 1/3 tych sił. Sukces murowany...  Straty jakie ponoszą obie strony są ogromne, choć moskali dużo więlsze, zwłaszcza w sprzęcie. W ludciach chyba ostatnio się bardziej wyrównały. Tyle ze podobno Ukraińcom dość sprawnie idzie ratowanie rannych, oczywiście jak na ich skromne możliwości. Bycie rannym orkiem jest z kolei w zasadzie tożsame z byciem martwym orkiem. Memem zostało porównanie składu apteczki rosyjskiej z ukraińską, gdzie w zasadzie nie ma porównania. 

Co do sprzętu to straty orków są jakieś ponad 3x większe od Ukraińskich. Samych udokumentowanych czołgów stracili ponad 750, czyli realnie ponad 1000 jest możliwe.Wiecej niż łącznie ma duża część Europy. Rozkłada się to róznie po modelach i typach, ale większośc strat to raczej modele nowsze niż starsze. W niektórych typach sięgają już 40-50% stanu. Ogromne. W innych typach sprzętu lądowego, BTRy, BWPy itp podobnie.

Natomiast mimo wszystko małe straty są w lotnictwie. Fakt że orki z niego bardzo ale to bardzo ostrożnie korzystają, i na przykład w głab Ukrainy praktycznie boją się latać. Ale wciąż straty to zaledwie 5-10% stanów. Trochę większe w helikopterach. No i zatopienie Moskwy, i jeszcze paru innych okrętów. Które jednak za bardzo sytuacji na Morzu Czarnym nie zmienia bo Ukraina floty już nie ma. 

Co do możliwości uzupełnień to orkom brakuje najbardziej jednak tego czego się najmniej spodziewano - ludzi. Mają wręcz za dużo sprzętu w stosunku do możliości jego obsadzenia. Niekompltne obsady zmniejszają skuteczność, ludzie giną, jest ich jeszcze mniej, prawdziwe błędne koło. Rekrutacja w porównaniu do potrzeb stoi, mobilizacja nie idzie. Sojusznicy średnio się palą do spalenia w eksplodujących T-72. Nie wygląda żeby im się udało szybko to poprawić. Ukraińcy trochę odwrotnie, ludzi dośc ale sprzętu brak. Ale też ttrzeba pamiętać że ten rezerwowy human capital to jednak nie koniecznie jest towar pierwszego sortu. A najlpesze jednostki mocno się wykrwiawiają, więc też jakość będzie powoli szła w dół. Co do sprzętu to orki mają go jeszcze mnóstwo, ale jednak więcej trochę już starszego . Produkcja nowego zaawansowanego sprzętu jest mocno utrudniona lub wręcz niemożliwa przy sankcjach na obecnym poziomie. Na przykład kamery termowizyjne w celownikach wozów pancernych były francuskie. Czołg bez takiej kamery można zrobić, ale to jest cofanie się do lat 70-tych - czyli jakieś 50 lat... Rownie dobrze można sobie złom z magazynu rozkonserwować, jeśli odpali. Ukraina jednak też ma problem. Produkcja jest pod ostrzałem, część zakładów zniszczona lub okupowana. Zachód daje mało nowoczesnego sprzętu cięzkiego. Nawet ciężko coś zamówić bo realizacja zamówień to są tematy na kilka lat. Jeśli są akurat wolne moce, o co cięzko w czasach militaryzacji Europy. Zresztą do przekazania najnowszego sprzętu mało kto się kwapi. Jak już sprzęt trafia to totalny burdel modeli, typów, wersjo, wariantów. Cięzko to będzie utzrymać w sprawności. 

Drony to kolejny super ważny element, Bayraktary już zostały legendą. Ostatnio Litwini uzbierali na jednego dla Ukrainy, Turcy zrobili gest i dali go za darmo. Tak naprawdę nic nie jest za darmo, po prostu się odwdzięczyli za reklamę. Bo portfel zamówień ci u nich tłuściutki, oj tłuścutki. Drony uzbrojone to jednak wciąz margines, choć ostatnio amerykanie go poszerzają swoimi dronami. Do tego trochę prowizorycznie uzbrojonych dronów amatorskich, jak uzywa ich aerorozwiedka. Ale jednak głównie drony to oberwacja i naprowadzanie artylerii. Jak widzisz lub słyszysz drona to z reguły właczasz tryb spierdalania, bo za chwilę wkoło rozgorzeje piekło ostrzału ciężkiej artylerii. Artyleria ogólnie królową pola bitwy, zadaje większośc strat po obu stronach. Stąd też właśnie artyleria to główny ciężki sprzęt jaki dzie na Ukrainę. I mocno stresuje orków. Ale wygląda na to że w sumie gówno mogą z tym zrobić, jakby mogli jakoś przerwać łańcuch dostaw to dawno by to zrobili. Więc chyba jednak nie są w stanie. 

Z broni preczyjnej orki już się w dużej mierze wystrzelały, magazyny pustawe, a szanse na produkcje też słabe przy embargu, cała elektronika była z importu. Coś tam może z tych pralek wymontują. ale jednak nie jest to niezawodne żródło dostaw. Broni konwencjonalnej u nich mnoga. Ukrainie brakuje mocno amunicji, zwłaszcza artyleryjskiej. Pozostali produceni pracują na maxa, ale potrzeby są wręcz nieograniczone. Koszta tego wszystkiego są ogromne. 

Orki kilka razy zmniejszały sobie cele wojny i skalę działań. Najpierw cała Ukraina, potem Donbastan + Luganda, potem kawalki owych, ostatnio prowadzą już tylko skoncentrowane ataki na pojedyncze miasta, jedno po drugim.  Powoli, w bólu, przy ogromnych stratach. Mimo wszystko powoli, bardzo powoli, ale jednak zwiększają stan posadania. Pytanie czy się w końcu wykrwawią tak że Ukrainie uda się odzyskać coś więcej niż kilka wiosek w kontrataku? Czy jednak nie za długo ogłoszą że zajęli to co chcieli i teraz prośba o czas, negocjujmy. Ukraina teraz hardo twierdzi że ziemii nie odda, no chyba że te 2m2 na grób Putina. I że inni nie bedą decydować o jej terytorium.  No niestety, ale będą. Bez wsparcia USA czy NATO Ukraina sobie sama z Rassiją nie powojuje zbyt długo. Sorry Winnetu. Więc jeśli ci aktorzy zdecydują że wojenkę kończyć czas to się ona skończy, bez względu na to się to Ukraińcom będzie podobać czy nie. Oczywiście jeśli będzie obecna chęć kontynuacji i dopieprzenia Rassiji to będzie ona trwać. Na razie taka wola jest, zobaczymy jak długo. Ale faktem jest że nie do końca ma Ukraina pełną wolność w tej sprawie.   

 

 

03 czerwca 2022   Dodaj komentarz
wojna   ukraina   rosja  
< 1 2 >
Mjot23 | Blogi