100
No, to chcąc czy też może bardziej nie chcąc doczealiśmy okrągłej rocznicy naszej wojenki. Trzeba przyznać że jak na błyskawiczną 3 dniową operację specjalną to całkiem zacny wynik. I obie strony mają w tym wielkie zasługi, tudzież "zasługi". No więc czas na podsumowanie różnych aspektów tej zabawy dużych chłopców, i nie tylko.
Geopolityka
Już wielkokrotnie chwaliliśmy wielke zasługu Wladimira na rzecz świata, pokoju, rozwoju NATO więc się nie będę powtarzał. Ktoś chciał być nowym Piotrem Wielkim, a sprorokował być może kolejną Wielką Smutę. Ale nie dzielmy skóry na niedźwiedziu. Bo chyba nie jest ani tak dobrze ani tak żle jak byśmy chcieli (i dla kogo). Takiej rewolucji na mapie światowych relacji nie było od czasów 2WŚ. Najważniejsze rzeczy wg mnie to .... cholera, dużo tego. Na pewno zjednoczenie szeroko rozumianego "zachodu" (bo trzeba tu doliczyć też Australię, Japonię czy Koreę) w walce z Imperium Zła. Przy tym co się działo w ostatnich latach, gdy różne partykularne interesy były ważne i ważniejsze to spora zmiana. Kolejna rzecz kluczowa, choć niestety nie wiem czy na dobre to wyjdzie ludzkości w długim terminie, to ponowna militaryzacja Europy. Bo iluzja pacyfizmu zaszła chyba za daleko, doszliśmy do paradoksalnego momentu w którym rozbrojenie przyczyniło się być może do wojny. Prawda znana od starożytności, pragniesz pokoju szykuj się do wojny. Obecnie dla przemysłu zbrojeniowego nastaje prawdzie eldorado. A Ukraina najlepszym salonem wystawowym w tej branży. Ale zaległości są też ogromne. Jeśli UK, Niemcy i Francja mają łącznie mniej czołgów niż Ukraina zniszczyła wrogowi w ciągu 100 dni wojny to będzie proces na lata. Ale jednak proces się zaczyna, i dotyczy też innych krajów, na przykład Japonii.
Rozszerzenie NATO o Szwecję i Finalndię - coś wspaniałego. Najlepsze są ich spokojne, wyważone, super rozsadne i analityczne, typowo nordyckie reakcje na wszelkie głosy kometujące czy krytykujące tę decyzję. Zmiana nastrojów całych narodów w ciągu dni o 180 stopni. Kolejna zasługa Wołodii. Ale też trzeba przyznać że byli na to tak naprawdę od dawna przygotowani pod każdym względem. Każdy to odczytuje jako natychmiastowe wzmocnienie NATO, a nie obciążenie. A różnie bywało, choćby z nami. Reakcja Turcji może trochę zdziwiła. Ale jak ktoś był kiedyż na bazarze w Turcji to chyba wie o co chodzi. Trzeba się trochę potargować. Ogólnie NATO pokazało swoją siłę i sprawność. Nie tylko Rosji, ale też pewnym innym asprirującym mocarstwom, które zaczęły się zastanawiać czy warto smokowi podążyć szlakiem wielkiego niedźwiedzia.
Wydaje mi się że bardzo ciekawym aspektem jest też ogólny upadek wizerunku Rosji na jej własnym terenie czy też strefie wpływów. te wszystkie post-sowieckie republiki, często całkowicie od Moskwy zależne, jednak patrzą na Ukrainę z przerażeniem i niesmakiem. Nie podoba im się to co i jak się tam stało. Wiedzą że są następne na liście. Znamienne że nawet tak prorosyjskie regiony jak Osetia zaczęły się dystansować. Nie udzielają oczekiwanej pomocy. Ciekawe jakie mają alternatywy. Pewnie poszukają oparcia przeciw ekspanji Kremla w Pekinie, zwłaszcza te azjatyckie, jak Kazachstan. Czyżby faktycznie ta Rossija się miała tak posypać jak wieszczą niektórzy? Droga chyba jeszcze do tego daleka, ale być może pierwsze kroki w przepaść Wołodia wykonał. Do tego dojdzie pewnie choćby utrata wpływu w krajach jak Indie, gdzie już tak chętnie się nie będzie ruskiego złomu kupować. Bo po pierwsze się średnio sprawdził, po drugie ciężko go produkować w warunkach sankcji, ciężko serwisować, a jeszcze brzydko pachnie to wszystko. Po ci się narażać. Wpływy w Bałtykach stracili już dawno, ale jednak teraz w zasadzie stali sie wrogiem nr jeden. W zasadzie prowadzą one już z Kremlem praktycznie wojnę, udzielając Ukrainie pomocy ogromnej jak na swoje możliwości i skalę. Co więcej Kreml stracił też całkowicie wpływy budowane mozolnie w Europie przez dziesięciolecia. Cięzka praca FSB, GRU na budowanie agentury wpływu, milardy na te wszystkie olimpiady, mistrzostwa, finały ligi mistrzów, relacje biznesowe, wszystko poszło uprawiać miłość własną. A szło im całkiem nieżle.
Jednak nie do końca jest tak róźowo. Po początkowej reakcji coraz więcej wątpliwości i rys, nie każdy w pomoc Ukrainie jest tak samo intensywnie zaangażowany. Część się wykpiwa neutralnością, część brakami w magazynach, widać że nie każdy chętny do drażnienia niiedżwiedzia. To w Europie. Bardzo pouczające w sytuacji geopolitycznej są mapki pokazujące kraje dające pomoc zbrojną Ukrainie. Większa część Europy, poza Szwajcarami, Austrią i częścią byłej Jugosławii. Ale poza tym już tylko USA, Kanada, Australia. Może coś tam z Korei, Japonia nie daje uzbrojenia choć daje inne rzeczy. Tyle że to tyle. Wieksza część Azji, Afryka, Ameryka Łacińska - nic. Nie jest to wojna Rosji ze światem, raczej tylko z "zachodem".
Celebryci
Komentatorzy militarni, dawaniej znani wąskiemu gronu wtajemniczonych teraz są celebrytami pierwszej wody. Postaci takie jak Wolski weszły jak tornado do świadomości społecznej. Cały naród czeka na debatę Wolski - Bartosiak bardziej niż na debaty prezydenckie. Tematyka wojskowa to temat każdego spotkania towarzyskiego, każdy się teraz na tym zna jak na piłce. Pewnie nawet dobrze to dla świadomości społecznej. W obecnej sytuacji warto żeby choćby dobrze dokonać modernizacji armii, tym sterują politycy, a wybieramy ich my. Pójdą na to teraz, patrząc na zakupowe plany przeogromne pieniądze podatnika, czyli nasze. Warto to kontrolować aby wydać je efektywnie. Na przykład tworzy się właśnie 4 dywizja, zaczęły się plotki że zakupy wskazują na powstanie jeszcze piątej w ramach rozbudowy armii. Tylko słuszne pytanie to skąd my na to weżmiemy ludzi? Wojsko teraz radzi sobie z tym średnio przy 3 dywizjach. A właśnie powstają analizy że jednym z głównych powodów klęski putinowców było niepełne ukompletowanie jednostek. Brakowało ludzi. I to nie tyle globalnie co właśnie w stosunku do planu w jednostkach. Tzn gdyby ci sami ludzie byli w mniejszej liczbie ale w pełni obsadzonych jednostek to by walczyli dużo lepiej. No więc czy my się czegoś na tej wojnie uczymy...? Kolejna rzecz którą krytyjują eksperci to paniczne zakupy sprzętu, często bez sensu, gorszego, tworząc galimatjas typów i modeli prawie jak na Ukrainie, często kosztem własnego przemysłu. Jaikby chciano za wszelką cenę wydać jak najszybciej te pozyskane dzięki wojnie miliardy, bo zaraz się wojna skończy i nam zabiorą. Także fajnie czasem posłuchać fachowców ktorzy to komentują. Bo warto dobrze wydawać tak ogromne nasze pieniądze, i warto mieć dobrą armię.
Inna sprawa że medialność tej wojny sprawia że są pokazywane rzeczy które można pokazać i takie których nie powinno się pokazywać. Każdy chce mieć tu te swoje 5 minut sławy. Czasem wyjdzie coś fajnego, a czasem wychodzi piękna katastrofa. Było już wiele przypadków że nagrany film z tiktoka czy relacja dziennikarska zdradziła cel dla wroga. A na przykład ostatnio wyszła na jaw sprawa Krabów. Ukraina dostała już 18 sztuk od nas, fajny sprzęt, nowoczesny, jedna z najgrożniejszych broni jakieś dostają. Te 18 sztuk to gotowe produkty już wyprodukowane. Ale wtedy jakiś pajac postawił sobie poprawić PR i zdradził że Ukraina kupuje u nas dalszych kilkadziesiąt sztuk u producenta. Nowych , które dopiero trzeba produkować. No i jest zonk. Bo po pierwsze po co to było wiedzieć orkom? Ale dobra, mają dobre służby, pewmie i tak by się dowiedzieli. Ale może parę dni poźniej? Nieważne. Gorzej że dowiedzieli się o tym wszyscy. Cały świat. Także na przykład tacy dostawcy podzespołów do Krabów. I zaczynają się problemy, bo część z nich na przykład pochodzi z krajów niechętnych sprzedaży uzbrojenia Ukrainie. I mogą zaczać mieć z tym wątpliwości, i na przykład odmówić dostaw. Co produkcję uniemożliwi lub bardzo opóźni i utrudni. Nawet być może nie tylko Ukrainie, ale też dla Polski. Ktoś chciał zabłysnąć a się spalił.
Battleground
W pierwszym rzucie wojska inwazyjne liczyły 250 tysięcy żołnierzy, 4200 czołgów. Po drugim rzucie liczba ta wzrosła do 450 tysięcy żołnierzy i 6500 czołgów. Ach, tak, w roku 1968. W czasie inwazji na Czechoslowację. Kraj pewnie ze 3 razy mnijeszy i 3x mniej ludny od Ukrainy. Wtedy to mieli rozmach, skurwysyny. Na Ukrainę, 3x większy kraj rzucli 1/3 tych sił. Sukces murowany... Straty jakie ponoszą obie strony są ogromne, choć moskali dużo więlsze, zwłaszcza w sprzęcie. W ludciach chyba ostatnio się bardziej wyrównały. Tyle ze podobno Ukraińcom dość sprawnie idzie ratowanie rannych, oczywiście jak na ich skromne możliwości. Bycie rannym orkiem jest z kolei w zasadzie tożsame z byciem martwym orkiem. Memem zostało porównanie składu apteczki rosyjskiej z ukraińską, gdzie w zasadzie nie ma porównania.
Co do sprzętu to straty orków są jakieś ponad 3x większe od Ukraińskich. Samych udokumentowanych czołgów stracili ponad 750, czyli realnie ponad 1000 jest możliwe.Wiecej niż łącznie ma duża część Europy. Rozkłada się to róznie po modelach i typach, ale większośc strat to raczej modele nowsze niż starsze. W niektórych typach sięgają już 40-50% stanu. Ogromne. W innych typach sprzętu lądowego, BTRy, BWPy itp podobnie.
Natomiast mimo wszystko małe straty są w lotnictwie. Fakt że orki z niego bardzo ale to bardzo ostrożnie korzystają, i na przykład w głab Ukrainy praktycznie boją się latać. Ale wciąż straty to zaledwie 5-10% stanów. Trochę większe w helikopterach. No i zatopienie Moskwy, i jeszcze paru innych okrętów. Które jednak za bardzo sytuacji na Morzu Czarnym nie zmienia bo Ukraina floty już nie ma.
Co do możliwości uzupełnień to orkom brakuje najbardziej jednak tego czego się najmniej spodziewano - ludzi. Mają wręcz za dużo sprzętu w stosunku do możliości jego obsadzenia. Niekompltne obsady zmniejszają skuteczność, ludzie giną, jest ich jeszcze mniej, prawdziwe błędne koło. Rekrutacja w porównaniu do potrzeb stoi, mobilizacja nie idzie. Sojusznicy średnio się palą do spalenia w eksplodujących T-72. Nie wygląda żeby im się udało szybko to poprawić. Ukraińcy trochę odwrotnie, ludzi dośc ale sprzętu brak. Ale też ttrzeba pamiętać że ten rezerwowy human capital to jednak nie koniecznie jest towar pierwszego sortu. A najlpesze jednostki mocno się wykrwiawiają, więc też jakość będzie powoli szła w dół. Co do sprzętu to orki mają go jeszcze mnóstwo, ale jednak więcej trochę już starszego . Produkcja nowego zaawansowanego sprzętu jest mocno utrudniona lub wręcz niemożliwa przy sankcjach na obecnym poziomie. Na przykład kamery termowizyjne w celownikach wozów pancernych były francuskie. Czołg bez takiej kamery można zrobić, ale to jest cofanie się do lat 70-tych - czyli jakieś 50 lat... Rownie dobrze można sobie złom z magazynu rozkonserwować, jeśli odpali. Ukraina jednak też ma problem. Produkcja jest pod ostrzałem, część zakładów zniszczona lub okupowana. Zachód daje mało nowoczesnego sprzętu cięzkiego. Nawet ciężko coś zamówić bo realizacja zamówień to są tematy na kilka lat. Jeśli są akurat wolne moce, o co cięzko w czasach militaryzacji Europy. Zresztą do przekazania najnowszego sprzętu mało kto się kwapi. Jak już sprzęt trafia to totalny burdel modeli, typów, wersjo, wariantów. Cięzko to będzie utzrymać w sprawności.
Drony to kolejny super ważny element, Bayraktary już zostały legendą. Ostatnio Litwini uzbierali na jednego dla Ukrainy, Turcy zrobili gest i dali go za darmo. Tak naprawdę nic nie jest za darmo, po prostu się odwdzięczyli za reklamę. Bo portfel zamówień ci u nich tłuściutki, oj tłuścutki. Drony uzbrojone to jednak wciąz margines, choć ostatnio amerykanie go poszerzają swoimi dronami. Do tego trochę prowizorycznie uzbrojonych dronów amatorskich, jak uzywa ich aerorozwiedka. Ale jednak głównie drony to oberwacja i naprowadzanie artylerii. Jak widzisz lub słyszysz drona to z reguły właczasz tryb spierdalania, bo za chwilę wkoło rozgorzeje piekło ostrzału ciężkiej artylerii. Artyleria ogólnie królową pola bitwy, zadaje większośc strat po obu stronach. Stąd też właśnie artyleria to główny ciężki sprzęt jaki dzie na Ukrainę. I mocno stresuje orków. Ale wygląda na to że w sumie gówno mogą z tym zrobić, jakby mogli jakoś przerwać łańcuch dostaw to dawno by to zrobili. Więc chyba jednak nie są w stanie.
Z broni preczyjnej orki już się w dużej mierze wystrzelały, magazyny pustawe, a szanse na produkcje też słabe przy embargu, cała elektronika była z importu. Coś tam może z tych pralek wymontują. ale jednak nie jest to niezawodne żródło dostaw. Broni konwencjonalnej u nich mnoga. Ukrainie brakuje mocno amunicji, zwłaszcza artyleryjskiej. Pozostali produceni pracują na maxa, ale potrzeby są wręcz nieograniczone. Koszta tego wszystkiego są ogromne.
Orki kilka razy zmniejszały sobie cele wojny i skalę działań. Najpierw cała Ukraina, potem Donbastan + Luganda, potem kawalki owych, ostatnio prowadzą już tylko skoncentrowane ataki na pojedyncze miasta, jedno po drugim. Powoli, w bólu, przy ogromnych stratach. Mimo wszystko powoli, bardzo powoli, ale jednak zwiększają stan posadania. Pytanie czy się w końcu wykrwawią tak że Ukrainie uda się odzyskać coś więcej niż kilka wiosek w kontrataku? Czy jednak nie za długo ogłoszą że zajęli to co chcieli i teraz prośba o czas, negocjujmy. Ukraina teraz hardo twierdzi że ziemii nie odda, no chyba że te 2m2 na grób Putina. I że inni nie bedą decydować o jej terytorium. No niestety, ale będą. Bez wsparcia USA czy NATO Ukraina sobie sama z Rassiją nie powojuje zbyt długo. Sorry Winnetu. Więc jeśli ci aktorzy zdecydują że wojenkę kończyć czas to się ona skończy, bez względu na to się to Ukraińcom będzie podobać czy nie. Oczywiście jeśli będzie obecna chęć kontynuacji i dopieprzenia Rassiji to będzie ona trwać. Na razie taka wola jest, zobaczymy jak długo. Ale faktem jest że nie do końca ma Ukraina pełną wolność w tej sprawie.